Oto dostajemy kolejną książkę, która w mocny sposób pokazuje nam prawdę o nas samych. Chyba właśnie dlatego jej lektura nie należy do najłatwiejszych. Ale w życiu nie chodzi przecież o to, żeby zawsze było – jak mawiał mój nauczyciel – „łatwo, prosto i przyjemnie”. Codzienne umieranie nie jest ani łatwe, ani przyjemne. Dla większości z nas jest jak gorzki syrop, który choć nie smakuje tak dobrze, jak owocowy, to jednak często okazuje się o wiele bardziej skuteczny. Sprawdź, Drogi Czytelniku, jak przełknąć tę gorzką mądrość, aby poczuć jej zbawienne działanie.
Musi trochę boleć…
Brak „tragedii” w życiu może doprowadzić do tragedii wieczystej – pisze o. Augustyn Pelanowski, paulin, autor Umierania ożywiającego…. Jest to kolejny duchowny, który podkreśla, jak ważne dla naszego życia, dla relacji z Bogiem i z drugim człowiekiem jest cierpienie oraz stanięcie w prawdzie przed sobą samym. Prawda o sobie daje wręcz „przerażającą” dynamikę wiary! – pisze autor. Ciekawy jest również jego sposób mówienia o rzeczach trudnych. Niekiedy tak dosłowny, że miałam chęć odłożyć książkę, innym razem metaforyczny i subtelny. [...] Ból jest często podobny do artysty, który w wyrafinowany sposób rzeźbi ludzkie istnienie.
Autor zachęca nas do tego, żeby nie uciekać przed cierpieniem, ponieważ właśnie dzięki niemu możemy osiągnąć wyższy stopień wtajemniczenia w naszej wierze. Życie ludzi umiłowanych przez Boga jest pełne sprzeczności, z których to właśnie wynikają poważne problemy. Zanim sięgnęłam po książkę, umieranie rozumiałam bardzo prosto i jednoznacznie – jako odejście z tego świata. Ojciec Pelanowski uświadamia, że doświadczenie śmierci powinniśmy traktować wielowymiarowo, a ją samą uczynić towarzyszką każdego dnia. Dlatego właśnie stworzył poradnik dla tych, którzy umierać nie chcą, a umrzeć muszą. Czy wiesz, Drogi Czytelniku, że można umierać z odtrącenia, z lęku i troski, z pogmatwanych relacji z bliskimi? Czy wiesz, że umierać można nawet w modlitwie?
Poznaj swoje imię!
Byłam zdumiona, kiedy czytając książkę, krok po kroku odkrywałam, jak doskonałym dziełem jest Pismo Święte. Mam na myśli przerastającą wszelkie wyobrażenia doskonałość tego Bożego dzieła, którą bibliści badają przez całe życie i – jestem przekonana – nigdy nie będą w stanie zbadać go do końca. Niemniej, to właśnie fragmenty Umierania ożywiającego… przypomniały mi, że w Biblii nic nie jest przypadkowe, że każda kropka ma swoje określone miejsce. Lektura nie jest łatwa, ponieważ autor bierze na warsztat Stary Testament. Z niesamowitą dokładnością cytuje jego fragmenty, porównując niektóre hebrajskie słowa z ich polskimi odpowiednikami. Ofiarą jego lingwistycznych dociekań padają przede wszystkim imiona. Niesamowite jest to, w jaki sposób ich znaczenie determinuje losy biblijnych postaci. Ale jeszcze bardziej zaskakujące wydały mi się porównania hebrajskich słów o podobnej budowie i brzmieniu. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak wiele ukrytych treści zapisanych jest w literach i dźwiękach, jak bogaty jest język starożytnego Izraela i jak misternym dziełem jest Pismo Święte. To jest nie do opisania. O tym, w jaki sposób Biblia przeplata się życiem, po prostu warto się przekonać.
Kopalnia mądrości
Jednym ze stałych elementów mojego przygotowania do pisania recenzji jest podkreślanie w książce myśli, które w jakiś sposób mnie poruszą, wydadzą się mądre lub ciekawe.
Podkreślałam je i tym razem, ale jak się okazało, czytając Umieranie ożywiające…, zaznaczyłam tyle cytatów, że nie sposób teraz ich wszystkich przywołać. Chyba nie muszę mówić, o czym to świadczy.
Na przeczytanie książki trzeba poświęcić trochę czasu, ale jest duża szansa, że wśród tych wszystkich rozważań każdy znajdzie coś cennego dla siebie. Mogą to być na przykład odpowiedzi na pytania:
- Czym są grzechy pokoleniowe? Jak bardzo mogą wpływać na nasze życie?
- Co oznacza symbol czterech stron świata i jak rozumieć znak ryby?
- Dlaczego się irytujemy i czym może skończyć się tłumienie złości?
- Czym grozi oddalenie się od Bożych nakazów?
Jedna z niepozostawiających wątpliwości odpowiedzi autora na ostatnie pytanie, wydaje się być bardzo przekonująca.
Modlitwa to wojna
Oto jest radosna nowina! Pewnie nie po raz pierwszy, Drogi Czytelniku, słyszysz o potędze modlitwy. I chociaż nie jest to proste, to jednak warto zrezygnować z „kosmetyków pobożności” i całego siebie prawdziwie powierzyć Bogu. Odetnij korzenie, które zatruwają całe drzewo i uniemożliwiają wydanie dobrego owocu. Zacznij bardziej zwracać uwagę na to, co dzieje się w twoim wnętrzu, na osobistą relację z Panem Bogiem. Nie przejmuj się, kiedy coś nie wychodzi tak, jak sobie to zaplanowałeś. Bo kiedy ci COŚ nie wychodzi, znaczy to, że wyjdzie ci TO najważniejsze. Brzmi enigmatycznie? Autor wyjaśnia to w bardzo prosty sposób.
Tylko Pan Bóg ma doskonały przepis na nasze życie, o czym niestrudzenie przekonuje autor Umierania ożywiającego…. To On – Bóg – jest najlepszym psychologiem, lekarzem i przyjacielem, o czym świadczą historie opisane w książce. Ojciec Pelanowski podpowiada, jak odkryć przed Bogiem pejzaż swojego wnętrza, bo – jak pisał Antonie de Saint Exupery:
istnieje wewnętrzny krajobraz:
z nietkniętymi równinami,
z wąwozami milczenia,
z niedostępnymi górami,
z ukrytymi ogrodami.
Całość wykładu ojca Pelanowskiego sprowadza się do pewnego, bardzo prostego stwierdzenia: Jakie życie, taka śmierć, jakie umieranie za życia, takie życie po śmierci. Czyż nie jest to doskonały przepis na osiągnięcie Zbawienia? Zacznij zatem inwestować w swoje życie wieczne już teraz i zdobądź choć jedną duszę dla nieba… swoją!
Joanna Skałba