Szczerze powiem, że ta znana pozycja wzbudziła we mnie sporo kontrowersji. Długo zastanawiałem się czy spełnia ona nasze normy, czy przekazuje pozytywne wartości, czy jest godna tego, by umieścić ją w Tolle et lege.
Myślę, że gdyby nie fakt, że jestem studentem polonistyki, ta książka nie znalazłaby się w naszym serwisie. Zamieszczam ją jednak jako ciekawy przykład literatury pięknej. Wiadomo, że ta, w przeciwieństwie do beletrystyki chrześcijańskiej, rządzi się swoimi prawami. Książka Farinottiego jest dla nas do zaakceptowania jedynie jako właśnie dzieło literackie, które niczego nie może podać wprost, które nie może mieć charakteru dydaktycznego.
„No dobra! Już wiemy, że książka wzbudziła sporo kontrowersji, że długo zastanawiałeś się czy w ogóle umieścić ją w Tolle i dlaczego w końcu się w nim znalazła. Ale o co tak naprawdę chodzi? Jakie kontrowersje? Dlaczego?” – zapytasz.
Słuszna uwaga. Wszak nie poruszyłem dotąd podstawowej kwestii. Tak więc konkretyzuję. Książka zaczyna się od tego, że Aleksander Forte – człowiek w dużej mierze przegrany w swoim życiu, znajdujący się na jego dnie, człowiek w zasadzie niewierzący, ale jednocześnie niezwykle dobry dla innych, wygrywa wycieczkę do Ziemi Świętej. Kiedy przemierza drogę z Jerozolimy do Emaus, na siódmym kilometrze trasy spotyka Jezusa… On przychodzi do niego na początku XXI wieku, by naprawić jego życie.
„Co w tym złego?” – zagadniesz znowu. Nie, nie… nie w tym problem. Sama koncepcja książki jest – można powiedzieć – okey. Problemy zaczynają się w związku ze sposobem ukazania postaci Jezusa. Otóż Jezus Farinottiego jest co najmniej kontrowersyjny. Między innymi w trakcie całej książki dość pozytywnie odnosi się do lesbijki z dzieckiem z próbówki, oświadcza, że na całunie nie jest on, ale „zły” łotr, a w ostatniej scenie… Zresztą, może zdecydujesz się jednak przeczytać tę książkę, a ja już na początku powiem Ci, jak się kończy. Dodam jeszcze tylko, że Jezus wydawał mi się momentami zbyt ludzki, jakby pominięty został element boski.
„Jeśli tak, to biorąc pod uwagę wartości, jakie promujecie, to 7 km od Jerozolimy nie ma racji bytu w Tolle et lege”. Oj nie, sprawa nie jest taka prosta. Po pierwsze jest to – jak już napisałem – literackie ujęcie Jezusa. Konwencja literacka rządzi się swoimi prawami, a w tym wypadku na pewno nie można powiedzieć, że Jezus został w powieści ośmieszony, jak np. w Mistrzu i Małgorzacie Bułhakowa.
Ponadto pozycja cały czas stara się przekazywać pozytywne wartości. Ukazuje bardzo wyraźnie, jak Jezus poprzez swoje interwencje przemienia na lepsze, leczy życie wielu ludzi.
Polecam tę książkę nade wszystko ludziom wrażliwym na pewne elementy sztuki literackiej, tym, którzy lubią, gdy nie mówi się do nich wprost, ale za pomocą pewnego obrazu, konwencji, przenośni. Tym na pewno książka może dać wiele. Inni pewnie podejdą do niej ze sporym dystansem.
Paweł Pomianek