Prawdziwa wizyta duszpasterska

Redakcja 16 stycznia 2013 Felietony 3 Komentarzy »

W większości polskich parafii powoli dobiega końca doroczna wizyta duszpasterska. Trzeba ze smutkiem stwierdzić, iż kolęda jest jedną z tych spraw w życiu Kościoła, które z powodów finansowych budzą największy negatywny szum wokół księży. Co roku w prasie pojawiają się artykuły, ileż to kapłan danej diecezji nie zarobił w czasie kolędy.

Niestety, wielokrotnie jest tak, że księża swoim zachowaniem sami dają odczuć świeckim, że powodem zimowego chodzenia po domach parafii jest głównie zbieranie pieniędzy. Najbardziej przykry proceder, spotykany gdzieniegdzie, to publiczne wyczytywanie na ambonie wysokości „ofiary” kolędowej, składanej przez konkretne rodziny zamieszkujące na terenie parafii.

Kolęda bez pieniędzy

Jako przykład i inspirację do tego, jak mogłaby wyglądać wizyta duszpasterska, chciałbym podać moją diecezję – rzeszowską. Osobiście uważam bowiem, że wprowadzony w latach dziewięćdziesiątych surowy zakaz pobierania przez księży ofiar pieniężnych z tytułu kolędy w domach odwiedzanych osób – jest bodaj największym osiągnięciem, największą zasługą odchodzącego w tym roku na emeryturę biskupa rzeszowskiego Kazimierza Górnego. A wartościowe lokalne zwyczaje warto upowszechniać.

Jak to się odbywa w praktyce? Jak wspomniałem, w naszej diecezji księża podczas wizyty duszpasterskiej nie pobierają ofiar pieniężnych w odwiedzanych domach. Przychodzą do domów, odmawiają modlitwy. Zostawiają też odwiedzanym parafianom materiały, zarówno przygotowane przez parafię, jak i broszury przygotowane przez diecezję, dotyczące zazwyczaj tematu roku. W tym roku jest to kilkudziesięciostronicowa broszurka dotycząca Roku Wiary i trzech głównych ksiąg z nim związanych: Pisma Świętego, dokumentów Soboru Watykańskiego II oraz Katechizmu Kościoła Katolickiego.

Anonimowe ofiary

Czy więc w ogóle nie można u nas złożyć ofiary za wizytę duszpasterską? Ależ oczywiście można… tyle że nie w domu. Wolno to zrobić anonimowo podczas ofiary zbieranej w czasie niedzielnych czy świątecznych Mszy. Ofiara za kolędę składana jest w kopertach. Umieszczenie pieniędzy w kopercie jest znakiem, iż jest to właśnie ofiara przeznaczona dla odwiedzających kapłanów z tytułu wizyty duszpasterskiej. W naszej parafii, by nie było niedomówień, przygotowane są specjalne koperty z nadrukiem i logo parafii. Kapłan zostawia w nich tradycyjnie obrazki dla całej rodziny. Wiadomo potem, że właśnie w tych kopertach składane są ofiary za kolędę. Dodajmy: prawdziwe, dobrowolne ofiary; bo przecież nie można nazwać ofiarą czegoś, co jest składane pod przymusem.

Tutaj ktoś dociekliwy mógłby zadać pytanie, czy wspomniane koperty nie są znaczone. Otóż z zainteresowaniem przyjrzałem się bodaj przed dwoma laty takiej kopercie. Zapewniam, że nie było na niej nic, co można by uznać za znakowanie. Wszystkie koperty są identyczne, a ofiary naprawdę składane są anonimowo.

Z tego co wiem, ofiary składa później ok. ¼ rodzin, u których odbywała się wizyta duszpasterska, czyli znacznie mniej, niż gdyby pieniądze zbierane były w domach. Wiadomo też, że ofiary składane anonimowo są z zasady mniejsze niż te dawane na pokaz, w dodatku z obawą, że ksiądz będzie to wyczytywał na ambonie.

Ale odbiór wizyty duszpasterskiej w naszej diecezji jest dziś zupełnie inny niż kiedyś. Ludzie mają świadomość, że ksiądz przychodzi do mieszkańców, do rodzin. Że diecezja czy parafia daje coś z siebie, przygotowując liczne materiały i rozdając je za darmo. Że dana rodzina stanowi wartość dla parafii nie tylko jako płatnik, ale jako – tak to nazwijmy – duchowe dobro.

Ktoś może jeszcze zapytać, jak później dzielone są ofiary za kolędę. Tam, gdzie księża pobierają je w domach, często jest bowiem tak, że każdy zbiera dla siebie. W systemie funkcjonującym w naszej diecezji nie sposób określić, dla którego księdza złożona została ofiara, w związku z tym księża opracowują inny system podziału. O ile wiem, najczęściej dzielą się po równo lub w zależności od tego, kto więcej chodził.

Przykład i zachęta

Cóż… Dla księży z innych diecezji to, co wprowadził bp Górny, może być bezpośrednim dobrym przykładem. Świeccy z kolei mogą opowiadać swoim księżom o tego typu zwyczajach – obecnych zresztą miejscami na pewno także w innych częściach Polski. Można zachęcać duszpasterzy, że warto poświęcić co roku te kilka tysięcy dla kształtowania właściwego obrazu Kościoła i kapłanów.

Paweł Pomianek


Zobacz też


Komentarze (3)

kasia

16.01.2013, 13:29

W mojej parafii jest podobnie. Podczas wizyty duszpasterskiej nikt nic nie zbiera. Ofiary można składać w kopertach podczas wieczornych Eucharystii (sprawowanych w intencji odwiedzanych w danym tygodniu rodzin) lub w niedzielę. Dodam tylko, że jest to diecezja gliwicka oraz, że nie ma takiego zakazu odgórnie od Biskupa. Zwyczaj został wprowadzony przez poprzedniego proboszcza i jest przy zmianie proboszcza się ostał :)

jakub wójcik

20.01.2013, 13:57

W mojej ocenie zazwyczaj jest tak,że na temat finansów kościoła wypowiadają się ci co nie finansują kościoła wcale lub bardzo mało.Ja sam będąc ministrantem w latach siedemdziesiątych przez dziesięć lat nie spotkałem się nigdy chodząc z księdzem po kolędzie aby ten wymuszał ofiarę kolędową. Bardzo często było tak,że osoba przyjmująca księdza wpychała księdzu pieniądze,czasami w dość nachalny sposób. Należy tutaj zaznaczyć że nie było wtedy religii w szkole i etatu dla księdza czy katechety jak teraz,a za naukę religii była dodatkowa ofiara składana katechecie przy odbieraniu świadectwa z religii. Obecnie moim zdaniem przypominaniem o ofierze kolędowej jest owa pozostawiana koperta, która dla mnie kojarzy się z lekkim przymusem. Jeden znajomy ksiądz powiedział mi kiedyś,ze jakby był osobą decyzyjną to zlikwidowałby chodzenie księży po kolędzie i religię w szkole w formie jak obecnie. Podsumowując kto ma dać ofiarę to da,a kto nie to nie. Jeżeli chodzi o ” artykuły ” ile to ksiądz nie zarobił to jak dotąd ich nie spotkałem w tym roku (po co wywoływać wilka z lasu) a co do wyczytywania ofiar podobnie. Kościół to my wszyscy i nasze świadectwo na co dzień nie od święta i tu nasze pole do działania. Dzisiaj ksiądz jest ten jutro inny, a my pozostajemy ze swoimi wadami i zaletami. Temat pieniędzy jest taki że nikt nie byłby zadowolony jakby go ktoś opisał nawet w dobrej wierze. NIE WOLNO uogólniać i podcinać gałęzi na której samemu się siedzi.

Wiktor

19.02.2013, 18:33

No to ja wam zazdroszczę i chętnie bym sie przeprowadził w wasze strony.U mnie księża nadal zbieraja ofiary w czasie kolędy jednak wcale mi to nie przeszkadza.Naprawdę przeszkadza mi to że kapłan po wejściu do domu zupełnie nie wie po co przyszedł, nie ma o czy mówić ,nie ma sensu liczyć na to że rozpocznie interesującą/budującą rozmowę ,zagdnięty o co kolwiek sprawia wrażenie jakby się spieszył do nastęnego domu bo tam już ktoś czeka.Jednego roku było jeszcze ciekawiej ,ksiądz zaproszony specjalnie na wizytę (ponieważ nie było mozliwości spotkania się w wyznaczonym przez parafię terminie z powodów zawodowych) podjechał furą za 200tys. a po wyjściu z samochodu okazało się że w ogóle gościa nie znamy, przyjechał duszpasteż policji którego na oczy widzę po raz „kilka”.Totalny zgrzyt nikt nie wie co powiedzieć jak się zachować ,w koncu wziął ofiarę odjechał.Niestety obawiam się że podobny obraz kolędy jest bardziej powszechny niż nam sie wydaje.


Dodaj komentarz

Kolorem czerwonym oznaczono pola obowiązkowe