Chesterton ironizuje, że to właśnie agnostycy czy ateiści pokazali mu głębię wiary chrześcijańskiej. Jak? Wskazując na fakt, że musi to być naprawdę niezwykła religia, skoro tak wielu krytykuje ją niemal za wszystko, a zarzuty są tak niespójne, że aż żałosne…
W świecie myślenia reklamowymi czy populistycznymi hasłami Chesterton przynosi ukojenie. Słowo nabiera sensu, staje się maksymą popartą jego doświadczeniem poszukiwania intelektualnej wolności i prawdy. Dawno nie czytałam czegoś tak błyskotliwego, męczącego, dowcipnego i trudnego, mimo pozornej prostoty…
Niemalże nad każdym zdaniem można myśleć, spierać się z nim czy podziwiać za wewnętrzną spójność i głębię. „Każdemu całkowitemu przekonaniu towarzyszy zatem coś w rodzaju ogromnej bezradności” i to jest punkt wyjścia pisarza, który jest jak najbardziej bliski katolickiej ortodoksji.
Mimo częstych kąśliwych uwag, np. na temat koncepcji materialistycznych czy „wolnomyślicieli”, wykazuje on jednak postawę otwartości na dialog. Autor przybliża czytelnikowi w przepiękny sposób wewnętrzną spójność katolicyzmu. Chesterton ironizuje, że to właśnie agnostycy czy ateiści pokazali mu głębię wiary chrześcijańskiej. Jak? Wskazując na fakt, że musi to być naprawdę niezwykła religia skoro tak wielu krytykuje ją niemal za wszystko, a zarzuty są tak niespójne, że aż żałosne…
Książka zbudowana jest z dziewięciu rozdziałów, których tytuły wiele mówią o zastosowanej poetyce: „Samobójstwo myśli”, „Maniak” czy „Etyka krainy Elfów…” Każdy z nich utrzymany konsekwentnie w tonacji inteligentnej gry z czytelnikiem. Jak choćby definicja optymisty stworzona przez dziewczynkę! Według autora to ta definicja jest najlepsza ze wszystkich! „Optymista to taki pan, który zajmuje się oczami, a pesymista to taki, który zajmuje się nogami”. Jeden patrzy cały czas w niebo, drugi stąpa mocno po ziemi…
Chesterton stawia tezy o tym, że nieco wiary przydaje się w życiu, o konieczności doświadczania niezadowolenia, by potem móc się ucieszyć… Wreszcie sam wyprzedza krytykę swoich poglądów.
„Kiedy czytałem stworzone przez poetę opisy pogaństwa, dochodziłem do wniosku, że świat, o ile to możliwe, był jeszcze bardziej szary i ponury, zanim skaził go oddech Galilejczyka”…
Książka jest zapisem rzeczowej analizy doktryn filozoficznych, często zwalczających religię. Pokazuje – paradoksalnie – że to właśnie ortodoksja jest jedynym, rozsądnym stróżem wolności, nowatorstwa i rozwoju… Chesterton wierzy rozumowo na podstawie dowodów…
Nie zgadzasz się? Wolno Ci, ale zmierz się z mocnym przeciwnikiem: Chesterton „Ortodoksja”!
Joanna Nowakowska