Książka z serii Psychologia i wiara wydawnictwa ojców dominikanów „W drodze” jest propozycją przede wszystkim dla specjalistów, lekarzy psychiatrów, psychologów, psychoterapeutów. Ale też ofertą dla szerszego grona czytelników, którzy w życiu swoim lub swoich bliskich mogą się spotkać z problemami, o których ona opowiada.
Integracja psychiczna A. Terruwe i C. Baarsa opisuje metodę leczenia nerwic represyjnych, opartą na średniowiecznej psychologii św. Tomasza z Akwinu. Autorzy wykorzystują doktrynę św. Tomasza, wedle której ludzkie emocje w sposób naturalny poddają się kierownictwu rozumu. Na pewno inaczej będzie czytał tę książkę specjalista, a inaczej laik. Specjalista będzie szukał słabych punktów, laik skupi się na mocnych argumentach, które wprost dają nadzieję. I może dlatego autorzy tej koncepcji starali się upowszechnić wyniki swoich badań, by zyskać poparcie nie tylko środowisk naukowych, ale również swoich potencjalnych pacjentów, ich rodzin czy osób zainteresowanych postępem w trudnej dziedzinie, jaką jest psychiatria, „chaotyczna, niezdyscyplinowana dyscyplina” (E. Callaway).
W rozdziale Psychika człowieka autorzy zaznajamiają czytelnika z mechanizmami działania i współzależnością władz umysłu, emocji, zmysłów. Na tym modelu ukazują proces represyjny – uczucie tłumiące eliminuje uczucie tłumione tak dalece, że wypiera je ze świadomości. Coś, czego się człowiek z różnych przyczyn obawia, czego się lęka, zostaje zdławione, unieszkodliwione. Raz przeprowadzony proces powtarza się potem automatycznie, obejmując inne emocje. Konflikt między uczuciami a intelektem, nawet ten nieuświadomiony, doprowadza do powstania silnych nerwic represyjnych.
Terapia polega na odblokowaniu uczuć tłumionych, które dochodzą do głosu, mogą się przejawić w życiu człowieka i poddać się kontroli rozumu. Prawdopodobieństwo całkowitego wyzdrowienia zależy od rodzaju nerwicy, stopnia zaawansowania choroby i w dużej mierze od odpowiedzialności terapeuty.
Neurotycy z różnych względów mają problemy z dążeniem do uczuć przyjemności, które dają radość, spełnienie. Tę zdolność należy im przywrócić. W książce można przeczytać historie chorób ludzi, którzy dzięki terapii odzyskali samych siebie. Wyzdrowienie wcale nie polega na tym, by powrócić do społeczności, w której się żyło i znów być niezawodnym trybikiem w machinie, ale by odzyskać radość i odkryć sferę ducha, która może być pomocna w odnajdywaniu ludzkiego szczęścia.
Warto wiedzieć, że nerwice powstają w określonych warunkach środowiskowych i wychowawczych. Zapobieganie nerwicom to przede wszystkim zadanie dla rodziców i pedagogów, bo ich potknięcia, błędy, niewłaściwe postawy wywołują u dzieci zachowania zwiększające ryzyko wystąpienia choroby.
Bardzo ważnym elementem wspierającym rozwój człowieka jest jego instynkt samorealizacji, na który składają się naturalny instynkt samorealizacji (asercja) i wrodzony instynkt atakowania bez prowokacji (agresja). Autorzy wykazują niebezpieczeństwo, które wynika z braku rozeznania pomiędzy instynktami. Realizacja własnych celów za wszelką cenę nie jest już przejawem autonomii jednostki, ochroną jej dóbr, ale ekspansją, naruszaniem praw innych osób. W ramach uwalniania emocji doszło w latach 60. do zjawiska zwanego rewolucją seksualną. Teraz wiadomo, że szybkie zaspokajanie rodzących się pragnień doprowadza do takiej samej patologii, jak represjonowanie popędu płciowego. Ludzie wyzwoleni i bezpruderyjni są może jeszcze bardziej narażeni na dewiacje psychiczne niż ci zahamowani i lękliwi. A na pewno trudniej im pomóc.
Autorzy zauważają, że podobnego, ale rozumnego wyzwolenia potrzebują w obecnych czasach uczucia gniewu i nienawiści. Jako jeden z siedmiu grzechów głównych gniew jest potępiany i usuwany z arsenału naturalnych zachowań dziecka. A naganne jest nie samo uczucie, ale czyny, jakich się pod jego wpływem dokonuje. Autorzy twierdzą, że eliminowanie uczucia gniewu może doprowadzić do zobojętnienia na zło, bezradności wobec zła. Racjonalne argumenty nie mają tej siły sprzeciwu, jaką dysponują czyste emocje. Gniew daje siłę do walki. A nienawiść? Miłość nieprzyjaciół może oznaczać szczere przebaczenie i życzliwość wobec krzywdziciela, ale nie wyklucza zdrowego dystansu, zabezpieczenia się na przyszłość. Roztropność nie jest grzechem.
Czytając o wolności woli u neurotyków represyjnych można zrozumieć, że niezwykle trudno jest osiągnąć stan dojrzałości emocjonalnej, intelektualnej, moralnej, które warunkują pełną wolność. Dopiero człowiek zintegrowany, bez istotnych braków w sferze psychiki, jest całkowicie odpowiedzialny za swoje czyny, także za swoje grzechy. Ta uwaga dotyczy nie tylko neurotyków, bo wszyscy podlegamy jakimś ograniczeniom. Coś w rodzaju pocieszenia dla nas, którzy czynimy zło, którego nie chcemy…
Książka oprócz konkretnej wiedzy daje sposobność do refleksji. Współautor Integracji psychicznej, Conrad Baars urodził się w Holandii. W czasie drugiej wojny światowej aktywnie walczył z okupantem, spędził blisko dwa lata w obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie. Po wojnie wyjechał do USA. Chciał porzucić psychiatrię, gdy przekonał się, że lekarze tej specjalności forsują naukową wizję człowieka pomijając jego duchowość. Dopiero poznanie dorobku A. Terruwe, z którą podjął współpracę, odwiodło go od tego zamiaru.
Niedawno przeczytałam na portalu KAI, że wedle przeprowadzonych przez Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne sondaży najmniej religijni są psychiatrzy (najczęściej ateiści i Żydzi), a religia i psychiatria są w opozycji do siebie nie tylko w sytuacjach wyjątkowych. Dlatego lekarze wierzący chętniej odsyłają pacjentów do księży i pastorów, omijając psychiatrów. Można powiedzieć, że kilkadziesiąt lat minęło, a problem nadal istnieje.
Na koniec jeden cytat z Integracji psychicznej, rodzaj podsumowania: „Właśnie człowiek ma szczególną wrodzoną potrzebę i pragnienie bycia aprobowanym takim, jakim jest, i rozwijania się zgodnie z dynamiką własnej osobowości. Uzyskanie i poczucie akceptacji, i aprobaty stanowi drugie narodziny człowieka, jego narodziny psychiczne. Tak jak człowiek nie jest w stanie urodzić siebie samego, tak nie potrafi siebie akceptować i kochać bez uprzedniej miłości innych. Nasze jedyne i szczególne, pełne człowieczeństwo otrzymujemy od innych. Dzięki ich afirmacji zdobywamy siłę, by być autentycznie ludzkimi, to jest, by dawać innym z kolei ich jedyne i szczególne człowieczeństwo”. Czy nie jest to jeszcze jedna odpowiedź na pytanie, dlaczego Jezus Chrystus stał się człowiekiem?
Ewa Kuźniar