Historie o diabolicznie inteligentnych i przebiegłych psychopatycznych mordercach przerabialiśmy już wielokrotnie. Na pewno pamiętacie trylogię Thomasa Harrisa albo kapitalny film Davida Finchera „Siedem”, czy też mniej udane obrazy, takie jak: „Piła”, „Kolekcjoner”, „W sieci pająka” (przykłady można mnożyć). Jeśli jesteście fanami tego gatunku, to ta książka jest dla Was lekturą obowiązkową!
Przyznam szczerze, że gdy zacząłem czytać powieść Teda Dekkera pod wielce tajemniczym i intrygującym tytułem „Tr3y”, byłem nastawiony raczej sceptycznie. Ot, kolejna przewidywalna i wtórna do bólu historyjka o następnym wcieleniu Hannibala Lectera – myślałem. Pierwsze rozdziały nie zaskoczyły mnie niczym nowym i utwierdziły mnie w tym przekonaniu.
Wszystko zaczyna się jak kolejna część „Piły” (która to już?) – młody mężczyzna (student seminarium o imieniu Kevin), jadący właśnie samochodem przez centrum miasta, otrzymuje dziwny telefon. Okazuje się, że rozmawia z groźnym psychopatą, który oznajmia mu, że jeśli w ciągu trzech minut nie zadzwoni do jakiejkolwiek redakcji i nie przyzna się do swojego największego grzechu, to jego auto wyleci w powietrze. Nasz bohater na początku myśli, że to jakiś głupi żart. Dmucha jednak na zimne i zjeżdża z drogi na pobliski parking, wychodzi z samochodu na bezpieczną odległość i wtedy… no właśnie, mamy małe boom…
Niezły punkt wyjścia? Może i niezły, ale trochę wtórny.
Jak się pewnie domyślacie, nasz groźny psychopata nie poprzestaje na tym. Wciąga Kevina w swoją misterną grę, której stawką jest jego życie i życie najbliższych mu osób. Dopracowana do perfekcji perwersyjna zabawa w kotka i myszkę sprawia naszemu groźnemu psychopacie nie lada frajdę. Wydaje się, że nikt nie może go powstrzymać…
Akcja z każdą kolejną stroną nabiera rozpędu i dramatyzmu. Dekker, jak na sprawnego autora dreszczowców przystało, mnoży zagadki, myli tropy, cofa się do przeszłości głównego bohatera, dość udanie bawi się suspensem, zadaje kilka filozoficznych pytań (np. o sens zła, czy dwoistość ludzkiej natury), wprowadza kolejnych bohaterów.
Im bardziej wchodziłem w tę powieść, tym bardziej się do niej przekonywałem. Nawet moje wcześniejsze zarzuty dotyczące wtórności zaczynały powoli znikać, bo z każdym kolejnym rozdziałem krystalizował się oryginalny charakter powieści. Dlaczego więc ciągle kręciłem nosem?
Czegoś mi brakowało. Jestem raczej wymagającym czytelnikiem i od dobrej książki, oprócz wciągającej akcji, oczekuję czegoś jeszcze. Lubię morały. Lubię, gdy wszystkie te efektowne fabularne zawijasy prowadzą do czegoś, mają głębszy sens. Czytałem więc dalej… W końcu dostałem i to, ale nie będę się tu rozwodził nad przesłaniem książki, bo musiałbym zdradzić zakończenie, co skutecznie zepsułoby Wam czytanie.
Morał morałem, przesłanie przesłaniem, jest jednak jeszcze coś, o czym warto w tej recenzji napisać, a mianowicie to, że Dekker potrafi zaskakiwać swoich czytelników. W tej powieści wyszło mu to wybornie. W pewnym momencie okazuje się bowiem, że nic nie jest takie, jakby się mogło wydawać. Autor robi gwałtowny zwrot o sto osiemdziesiąt stopni i naprowadza nas na trop, który stawia całą intrygę w zupełnie innym świetle (to coś, jak z matrixem, moi mili – rzeczywistość nie istnieje!:-)). Rzecz jasna, kolejny raz nie zdradzę o co chodzi, ale uwierzcie mi na słowo, że będziecie mocno zaskoczeni.
„Tr3y” to powieść, która zyskała ogromną popularność. W USA osiągnęła milionowe nakłady, otrzymała także kilka prestiżowych nagród literackich, a w Hollywood poważnie rozważa się jej adaptację. Swoją drogą, ciekawe kto dostanie główną rolę? Mam tylko nadzieję, że nie znienawidzony przeze mnie Leonardo Di Caprio, ale to już tylko moje pobożne życzenia.
Na koniec wypada mi już jedynie polecić ten thriller potencjalnym czytelnikom. Bez cienia przesady można powiedzieć, że jest to bardzo interesująca i zaskakująca powieść, która pod pozorem sensacyjnej intrygi podejmuje ważny i ciekawy problem. A jaki? Przekonajcie się sami!
Paweł Jaroszyński
Paweł Jaroszyński