W kolejnym zbiorze esejów C.S. Lewisa (tradycyjnie już solidnie wydanym przez wydawnictwo Logos), którego nazwisko spopularyzowała ostatnio ekranizacja „Opowieści z Narnii”, znalazły się teksty na temat nadprzyrodzoności obecnej w chrześcijaństwie. Jest to swoista apologia cudów jako elementu racjonalnego wbrew temu, co twierdzi wiele osób o światopoglądzie wywodzącym się z materializmu.
Autor rozprawia się z wszelkimi pseudonaukowymi argumentami ośmieszającymi ten rys naszej wiary. W powszechnym mniemaniu wydaje się, że racjonalne myślenie czy też „racjonalne chrześcijaństwo” – takie określenie spotkałem ostatnio na jednym z forów internetowych – stoi w sprzeczności z wiarą w biblijne opisy nadprzyrodzonych ingerencji Boga w życie człowieka. Lewis patrzy na to inaczej – pokazuje, że ortodoksja w tym względzie jest zgodna z rozumem.
Pokazuje, że wiara w cuda u starożytnych nie wynikała z braku znajomości praw natury, bo właśnie znajomość tych praw jest konieczna do tego, by stwierdzić, że dane zjawisko od nich odbiega. W jednym z esejów, powołując się na cytaty z dzieł średniowiecznych uczonych, rozprawia się z mitem ciemnych ludzi średniowiecza, których naiwność sprawiała, że wszystko, czego nie rozumieli, traktowali jako cud. Ponadto pokazuje, że by przyjąć istnienie cudów, trzeba uznać istnienie pewnych stałych praw natury i istnienie czegoś więcej niż sama natura, a to właśnie dzięki rozwojowi nauki, jak i przyjęciu podstawowych twierdzeń metafizycznych jest jak najbardziej racjonalne.
W innym tekście zwraca uwagę na to, że większość cudów Jezusa to obraz tego, co Bóg cały czas robi w skali całego świata, a czego większość z nas nie dostrzega. To moim zdaniem jeden z najlepszych tekstów w tym zbiorze. Lewis pisze w nim: „Co roku Bóg zamienia małą ilość zboża w dużą; sieje ziarno, ono się rozmnaża, a ludzie, zgodnie ze zwyczajem swojej epoki, mówią: <<Oto Ceres, oto Adonis, oto Król Zboża>>; lub też: <<Oto prawa natury>>. Skondensowaną, przetransponowaną formą tego cudu jest nakarmienie pięciu tysięcy. (…) Mała ilość chleba zostaje zamieniona w dużą ilość chleba. Syn nie uczyni niczego, jeżeli nie widzi, by czynił to Ojciec. Istnieje tu coś co można nazwać rodzinnym (…) stylem”.
Oprócz tematu cudów autor porusza jeszcze inne problemy, wyraża swoją opinię na temat kapłaństwa kobiet oraz porusza sprawę tzw. „prawa do szczęścia”, a dokładniej tłumaczenia czynów moralnie złych za pomocą tego wygodnego sloganu, szczególnie czyny związane ze sferą seksualną. Tekst, tak zresztą jak pozostałe, pozostaje ciągle aktualny.
Większość esejów tego autora ma tę cechę, że aby wyciągnąć z nich całą ich wartość, trzeba poświęcić im dużo uwagi. Ale ten wysiłek opłaca się, gdyż, po pierwsze, pozwala zobaczyć sprawy przez niego poruszane w innym – często wcześniej nie dostrzeganym – świetle, z drugiej zaś strony uczy po prostu logicznego myślenia i argumentacji. A prezentowane polemiki przydają się, gdyż poglądy wrogie chrześcijaństwu, o których pisze autor, ciągle są obecne w świecie współczesnym.
Zachęcam wszystkich wierzących, którzy mają wątpliwości związane z poruszaną w tej publikacji tematyką, jak również tych, którzy szukają prawdy i wszystkich pragnących pogłębić swą wiarę lub po prostu szukających wartościowej, pisanej błyskotliwym językiem książki, do lektury „Boga na ławie oskarżonych”.
Krzysztof Pilch