Często lubimy wydawać nasze sądy o innych, a już najbardziej o tym, o czym za bardzo nie mamy pojęcia. Możemy zauważyć, że na arenie naszych współczesnych mediów coraz bardziej tworzy się zniekształcony obraz Kościoła. Po pierwsze, media kreują stereotyp, utożsamiający Kościół wyłącznie z hierarchią. Skupiają się jedynie na życiu księży i wytłuszczonym drukiem ukazują ich wszystkie potyczki, zwykłe słabości, przedstawiając je jako wielki skandal publiczny.
Spotkałam się z różnymi opiniami o sposobie pisania Grzegorczyka. Głównie były to pozytywne recenzje, które zachęcały do zapoznania się z jego twórczością. Grzegorczyk nie poddaje się presji otoczenia, przekazuje rzeczywistość w jej naturalnych barwach. Oczywiście słowo pisane i wątki pochodzą od niego, są fikcją, ale jakże trafnie odzwierciedlającą codzienność. Nie ulega wątpliwości, że Grzegorczyk w swoich książkach jest dla niektórych kontrowersyjny. Może zbyt jasno ukazuje prawdę, która łamie stereotypy.
„Adieu” to książka, która rozpoczyna historię księdza Grosera i ma swoją kontynuację w drugiej części „Trufle”. Na przykładzie bohatera Grzegorczyk pokazuje swoje wyobrażenie o osobach duchownych i o życiu Kościoła. Bycie na świeczniku Kościoła w czarnej sutannie nie jest wcale takie wspaniałe i proste. Nie jest to tarcza, która chroni przed pokusami, nie wybiela wad. Każda z postaci pokazuje różne drogi, jak można sobie z tym radzić. Jedni rzeczywiście pragną dobra innych, poświęcają się w swojej pracy duszpasterskiej, z drugiej strony są tacy, którym zależy tylko na własnych korzyściach, zapominając o tym, jaki jest sens ich służby.
Groser ciągle napotyka na trudności, co chwila przytrafią mu się jakieś przygody, które są różnie odbierane w hermetycznym i konserwatywnym środowisku innych księży. Jednak dla dobra drugiego człowieka jest gotowy poświęcić swoje dobre imię. Groser jest także pisarzem, swoimi książkami zdobywa popularność wśród innych. Bywa jednak, że swoimi artykułami naraża się władzom kościelnym. Nigdy jednak nie boi się pisać tego, co myśli. Czy warto? Ksiądz, który sam jest słabym człowiekiem, walczy ze swoją słabością, by dać oparcie słabości innych. Upada – przecież jest tylko człowiekiem. Nie zawsze rozumiany przez innych kapłanów, szuka swojej recepty na bycie księdzem, a zarazem na bycie człowiekiem i tym samym na bycie z innymi.
Pierwsze zdanie, które utkwiło mi w głowie z tej książki mówi, że tajemnicy człowieka nie zdoła poznać – a co za tym idzie – w pełni opisać drugi człowiek. Idąc jednak za tym zdaniem, trzeba powiedzieć, że książka jest tylko wyobrażeniem Grzegorczyka. Nie każdy musi się z nim zgadzać, ale warto poznać takie wyobrażenia, myśli innych, by zbudować swój, ale za to prawdziwy i niezafałszowany obraz.
Mówi się, że to taka pierwsza, poważna powieść, która w taki sposób ukazuje Kościół. We mnie też wywołała wiele emocji i dała dużo do myślenia. Naprawdę jest warta tego, by poświęcić jej czas. Polecając „Adieu” od razu zachęcam też do przeczytania drugiej części „Trufle” . Są to książki, które powinny znaleźć się w każdej domowej bibliotece.
Karolina Ludwiczak
Karolina Ludwiczak