Gdy przystępuję do recenzji książek tak bliskiego mi człowieka, a zarazem mojego naukowego mistrza, księdza profesora Jerzego Szymika, zawsze towarzyszy mi poczucie niezwykłej odpowiedzialności, a zarazem robi mi się jakoś tak niezwykle ciepło na sercu, bo sama osoba księdza Profesora i jego książki, które go niesamowicie wyrażają, są mi ogromnie bliskie.
To moja pierwsza recenzja w Tolle teologicznej książki księdza Szymika; poprzednio recenzowałem jedynie jego tomik poetycki „Błękit”. Dobrze więc może będzie, jeśli napiszę kilka słów o tym, jakim teologiem dla mnie osobiście jest ksiądz Profesor i jaka zmiana dokonała się w moim teologizowaniu za przyczyną jego osoby. Otóż jestem z natury ekscentrykiem i kontestatorem, lubuję się w szukaniu dziur we wszystkim, w czym się da, jestem przy tym dość złośliwy (co pewnie będzie można dostrzec, gdy wprowadzimy w naszym serwisie felietony ). Mam też tendencję do podkreślania tego, co negatywne. To oczywiście idealne cechy dla dziennikarza, nienajlepsze natomiast dla teologa.
Jednym z elementów, które były bardzo istotne w mej teologicznej przemianie, było między innymi przeczytanie książki księdza Profesora „W światłach Wcielenia. Chrystologia kultury”. Sam autor w wywiadzie udzielonym dla Tolle et lege stwierdził, że jak chodzi o teologię, niczego ważniejszego nie napisał. „Jest to jakiś taki szczyt – na moją miarę, oczywiście” – mówił.
Ta książka jest dlań tak ważna, ponieważ w niej właśnie najbardziej wyraziście udało się wyeksponować ideę Wcielenia. „Traktuję ją – mówił ksiądz Profesor – jako pewien paradygmat kulturowy i cały czas próbuję uzasadnić tezę, że z naszą kulturą będzie dobrze wtedy, gdy będzie ona realizowała w sobie paradygmat inkarnacji, czyli kiedy będzie budowana według wzorca, który płynie z cudu Wcielenia Boga. (…) Twierdzę, że bez liczenia się z tym, co znaczy, że «Bóg stał się człowiekiem», nie zrozumiemy tego, co znaczy: «być człowiekiem» i nie zbudujemy autentycznie pro-ludzkiej kultury”.
Książka składa się z trzech części. W każdej z nich autor próbuje od innej strony podejść do tajemnicy Wcielenia. W pierwszej części oddaje się teologicznemu pogłębieniu rozumienia Wcielenia. W drugiej: próbuje odpowiedzieć na pytanie o ból, o cierpienia obecne w świecie, natomiast w trzeciej i ostatniej nakreśla perspektywy dla nadziei w naszej kulturze.
Każda z części zawiera 9 rozdziałów. Dla mnie absolutnym centrum tej książki, jej sercem, jest szósty rozdział środkowej części pt. „Wielki Piątek. «Kocham, dlatego cierpię»” (to oczywiście ze względu na moją pasyjną duchowość). Aż dotąd wszystko zdaje się prowadzić do tego absolutnego centrum Bożej miłości – do Jego śmierci krzyżowej za każdego z nas. Później zaś wszystko wydaje się z tajemnicy paschalnej wypływać.
Powiem szczerze, że „W światłach Wcielenia. Chrystologia kultury” to jedna z tych książek teologicznych, o której jednocześnie mogę powiedzieć, że była Piękna, a zarazem, że była dla mnie absolutną rewolucją teologiczną. Uważam, że każdy szanujący się teolog oraz każdy kapłan (który z założenia jest teologiem) powinien się dobrze z tą książką zapoznać, powiem więcej: powinien się z nią zaprzyjaźnić, wielokrotnie do niej wracać, ponieważ wiele jej fragmentów może pomóc w codziennych dyskusjach z ludźmi wątpiącymi. Nigdzie indziej nie znalazłem tak szeroko omówionego problemu i tak logicznych uzasadnień, dlaczego idea Wcielenia Boga tak mocno wpływa na życie konkretnych osób.
Książkę polecam zresztą nie tylko teologom, bo mimo, że jest pisana językiem naukowym, czyta się ją niemal jednym tchem i z prawdziwym zaciekawieniem.
Paweł Pomianek
Paweł Pomianek