Człowiek zachwyca się swoją siłą, zaradnością i zamożnością. Dobre samopoczucie zwiększa możliwości rozwoju osobowego, ekonomicznego. Finalnie żyje tak, jakby nie było starości, cierpienia, kalectwa i zależności. Żyje egoistycznie – dla siebie, komfortowo. Człowiek staje się pewny pełnej kontroli i władzy nad swoim życiem. Główny bohater stał się ofiarą takiego pomysłu na życie.
Paulo traci sprawność i staje się zależny. Wrażliwie reaguje na każde zachowanie opiekujących się nim ludzi, zarzucając im obojętność. Deficyt ludzi staje się jego obsesją. By zmienić ten stan rzeczy, lgnie całym sobą do opiekującej się nim pielęgniarki. Jej pełna akceptacja, szacunek okazany choremu człowiekowi, umiejętność współistnienia z cierpieniem, kalectwem, brzydotą sprawia, że Paulo jest bezsilny, ale jednocześnie przez chwilę szczęśliwy.
Główny bohater egoistycznie wkracza w życie mężatki i jej rodziny. Ma do zaoferowania pieniądze, więc próbuje kupić serce kobiety. Chce kupić to, czego nie ma, o co nie zadbał w swoim bogatym życiu. Nie ma rodziny, potomka. Nie ma nikogo, kto potrzymałby go za rękę, z troską się nad nim pochylił. Paulo pragnie Marianny – emigrantki z Jugosławii, przepełnionej prostymi i szlachetnymi wartościami – dla siebie. Chce wypełnić pustkę i zagłuszyć samotność, która powstała na skutek braku czasu i wygody. To konsekwencja bogacenia się dla samego bogacenia i lęku przed miłością.
Pozycja ta może być okazją do refleksji, która pozwoli nam bardziej zadbać o tradycje rodzinne, szanować więzi, a przede wszystkim nie bać się inwestować w ludzi wokół nas. Ważne, by nasze inwestycje nie ograniczały się jedynie do zysków w postaci dóbr materialnych. Przecież nie wszystko można kupić. Życie człowieka nie ogranicza się tylko do konsumpcji. Przynajmniej na pewno ograniczać się nie powinno. Niech wyjeżdżający mąż pamięta, że zostawia w kraju żonę i dzieci, a wyjeżdżające dziecko niech pamięta, że zostawia rodziców. Nie bądźmy obojętni na innych ludzi. Nie pozwólmy, by bliscy stali się nam obcy. Samotność to taka straszna trwoga…
Elżbieta Jasińska