Pamiętam – siedzimy razem z Babcią i powtarzam za Nią „Wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego….”. Pamiętam – jesteśmy z Dziadziem na polu, a On pokazuje mi i tłumaczy jak powinienem trzymać kosę… Pamiętam – małe kocięta, Babcia delikatnie przykłada pyszczek jednego z nich do miski z mlekiem, żeby nauczyło się pić… Pamiętam – wigilia, Dziadziu zaczynający składać życzenia nam wszystkim… To było tak dawno i tak niedawno jednocześnie, uśmiecham się, gdy te wspomnienia wracają…
Pamiętam, 4 lata temu łagodne rysy twarzy Dziadzia…Leży w trumnie i jakby się uśmiechał, a tak bał się śmierci przez ostatnie dwa lata…. Pamiętam, spokój Babci, Jej dłonie splecione różańcem. Siedzimy z rodziną i sąsiadami wokół Jej trumny, modlimy się, wspominamy, śpiewamy pieśni, które lubiła…
Pamiętam żal i smutek, które czułem w sercu podczas mszy i stojąc nad ich grobem, pamiętam łzy i …nadzieję…
Miałem to szczęście, że mogłem być blisko tajemnicy śmierci, widzieć ostatni raz Tych, którzy odeszli. Doświadczyć tego, że śmierć jest częścią życia, że jest czymś zwyczajnym. Dziś wielu szczególnie w miastach jest od tej rzeczywistości oderwanych, przepisy sanitarne nie pozwalają często zachować starych zwyczajów, które sprawiały, że wszyscy czuwając przy otwartej trumnie mogli się pożegnać ze swymi zmarłymi, mogli być z nimi, zobaczyć ich ten ostatni raz.
„Czy dziadziuś poszedł do nieba?” – to pytanie będące zarazem tytułem książki, której dotyczy ta recenzja, zadaje pewnie wiele dzieci, których dotknęła strata ich bliskich. Autorka stara się ukazać w sposób zwięzły, ale jednocześnie nie spłycając zagadnienia, różne sytuacje związane ze śmiercią osób z rodziny lub najbliższego otoczenia dziecka. Jej rozważania poprzedza przedmowa M. Dziewieckiego, który wprowadza to, czego brakuje oryginalnej publikacji – perspektywę i chrześcijańskie spojrzenie na śmierć.
Pierwszy rozdział dotyczy tego, o czym wspominałem kończąc dzielenie się mymi doświadczeniami – oddzielenia doświadczenia śmierci od życia codziennego zarówno w praktykach związanych z pogrzebem, jak i unikaniem owego tematu w rozmowach oraz negatywnych skutków takiego stanu rzeczy. Dalej autorka opisuje, jak stopniowo pojawia się świadomość śmierci w różnych etapach rozwoju dziecka. Kolejne rozdziały to już szczegółowe opisy różnych możliwych „spotkań ze śmiercią” i związanych z tym reakcjami dzieci. Każdy taki opis zawiera również wskazania dla dorosłych, jak ułatwić dziecku przeżywanie tej sytuacji. Uderza w tym wszystkim realizm autorki i krytyka łatwych „rozwiązań”, takich jak lekceważenie przeżyć dziecka, zaprzeczanie powadze sytuacji, uciekanie od rozmów z dzieckiem. Podczas gdy ono ma prawo do cierpienia, żałoby, łez tak samo jak dorośli; ma prawo do tego, by być wysłuchane. Tylko bowiem dobrze przeżyty proces żałoby, uznanie ogromu bólu i cierpienia pozwoli dziecku uporać się z poczuciem straty i przeżyć je w sposób nie zagrażający jego rozwojowi – tego właśnie dotyczy ostatni rozdział książki.
Podoba mi się trzeźwe spojrzenie M. Encreve-Lambert. Dobrym rozwiązaniem jest też poszerzenie jej rozważań o wspomnianą przedmowę, która uzupełnia spojrzenie psychologa. Fragmenty cytowanych wypowiedzi dzieci przechodzących terapię po stracie swych bliskich czynią opisywane sytuacje jeszcze bardziej obrazowymi. Autorka stara się unikać terminologii psychologicznej, niemniej w rozdziale Pierwsze rozstanie, pierwsze żałoby razić może jednostronne ujęcie rozwoju dziecka tylko i wyłącznie z perspektywy psychoanalizy. Niemniej całość jest godna polecenia zarówno dla rodziców, jak i dla wszystkich, którzy pracują z dziećmi.
Krzysztof Pilch