Jakiś czas temu poznałem mężczyznę w średnim wieku – był bardzo sympatyczny i otwarty. Mimo, że nie znał mnie, on pierwszy opowiedział o sobie. Trzeba przyznać, że umiał zaciekawić tym, co mówił. Spędziliśmy dużo wspólnych wieczorów na wzajemnym poznawaniu się. Szczerze mówiąc brakowało mi takiej rozmowy już od dawna. Takiej rozmowy i takiego człowieka – prawdziwy facet z krwi i kości, który nie zgrywa twardziela, jest szczery aż do bólu i umie patrzeć na siebie w prawdzie – widzieć swe mocne strony i swoje słabości. Nie wstydzi się tego, że cierpi, nie traktuje łez jako objawu słabości.
Mój rozmówca nazywa się Jim Conway, jest pastorem, psychologiem i dzieckiem rodziców, którzy nigdy się nie rozstali, a jednak niemal od zawsze byli… rozwiedzeni emocjonalnie. I tu mnie zaskoczył po raz pierwszy. Nigdy nie myślałem, że istnieje coś takiego jak rozwód emocjonalny… Że dzieci, których rodzice się nie kochają, żyją obok siebie jak dwie obce osoby, mogą odczuwać takie same negatywne skutki, jak dzieci, których rodzice rozwiedli się w świetle prawa.
Jim dzielił się ze mną swoją historią życia, wynikami swych badań, jakie prowadził na dorosłych osobach rozwiedzionych rodziców. Opowiadał też o swych pacjentach – o tych, którym potrafił pomóc i o tych, którym pomóc nie umiał… Pokazał jak wiele spustoszenia niesie ze sobą rozwód – jak bardzo przeszkadza, a czasem uniemożliwia założyć dzieciom z rozwiedzionych rodzin własne, zdrowe rodziny. O pewnych rzeczach już wiedziałem, niektóre były dla mnie nowością.
Czytaj dalej »