Walka o oczyszczenie pamięci, walką o przyszłość Kościoła

admin 21 lipca 2011 Wywiady Brak komentarzy »

O lustracji w polskim Kościele z doktorem Tomaszem Terlikowskim, publicystą i filozofem rozmawia Paweł Pomianek.

Paweł Pomianek: Od kilku miesięcy jest Pan jednym z liderów tej opcji w Kościele katolickim, która domaga się ujawnienia całej prawdy o współpracy naszych duchownych z SB. W ostatnich dniach ukazała się Pańska książka „Odwaga prawdy”. Co konkretnie możemy w niej znaleźć? Jakie problemy porusza? Jakie są najważniejsze konkluzje w niej zawarte?

Tomasz Terlikowski: „Odwaga prawdy” to historia sporu o lustrację w polskim Kościele. Zaczynam od przypomnienia faktów dotyczących stosunku komunizmu do religii i metod walki z Kościołem stosowanych przez bezpiekę. Dalej zaś przedstawiam historię prób postawienia pytania o lustrację i oczyszczenie od 1989 roku aż do momentu sprawy ojca Hejmy. I wreszcie przypominam, co działo się w ostatnich dniach roku 2006 i pierwszych 2007. Poza tym książka „Odwaga prawdy” jest próbą odpowiedzi na pytanie: po co nam oczyszczenie, na czym polega prawdziwe miłosierdzie, dlaczego nie wyklucza ono sprawiedliwości, czy wreszcie ocenić zaangażowanie mediów w sprawę abp. Wielgusa. W książce tej znaleźć można wreszcie odpowiedź na pytanie, dlaczego do sprawy tej doszło i jakie szanse dla przyszłości rodzi ten kryzys.

– Po sprawie arcybiskupa Wielgusa pod Pana adresem były formułowane różnego rodzaju zarzuty o złe intencje. Mimo to nie ugiął się Pan i nadal walczy o oczyszczenie Kościoła. Gdyby miał Pan odpowiedzieć w jednym zdaniu, to jaki jest cel tej walki i czy wierzy Pan, że ta walka będzie systematycznie zmieniać podejście do lustracji w polskim Kościele? Ja często spotykam się z zarzutami ludzi w Pańskim wieku, że jest to zbyteczne, że to niepotrzebne rozgrzebywania brudów, że Ci ludzie swoje wycierpieli, gdy byli łamani przez esbeków.

– Dlaczego zajmowałem się tą sprawą? Dlatego, że jestem przekonany, że należy nam się prawda o tamtych dniach, prawda o rzeczywistych (a nie udawanych) bohaterach, prawda o tych, którzy nie dali się złamać i o tych, którzy dali się kupić. Bez tej prawdy nie da się napisać pełnej historii Kościoła w Polsce. Potrzebne to jest również dlatego, że bez tej prawdy nie sposób okazać miłosierdzia, które polega na wybaczeniu tego, o czym wiemy, a nie zapomnieniu o tym, czego nie wiadomo. Ujawnienie faktów z tamtych lat pomaga wreszcie uwikłanym w stanięciu w prawdzie o samych sobie, a skrzywdzonym przez bezpiekę wyjaśnia wiele z niepowodzeń, które mogli przypisywać własnemu nieudacznictwu, a które były skutkami wyrafinowanych gier operacyjnych.

Nie sposób też nie dostrzec, że to jak załatwiona zostanie ta sprawa z przeszłości – określi także na wiele lat metody załatwiania trudnych spraw z teraźniejszości Kościoła. Jeśli za wszelką cenę bronimy agentów w sutannach, oskarżamy historyków i dziennikarzy o spisek, to dokładnie tak samo bronić będziemy np. duchownych uwikłanych w afery seksualne czy finansowe. A przecież, jak pokazuje historia Kościoła w Irlandii, jest to najlepsza droga do laicyzacji znaczącej części społeczeństwa. Walka o oczyszczenie pamięci, o prawdę jest zatem przede wszystkim walką o przyszłość Kościoła, o to, jak będzie on sobie radził z przyszłymi wyzwaniami.

– Co według Pana powinno się dziać z hierarchami, którzy skalali się współpracą z bezpieką? Czy powinni w każdej sytuacji tracić swe stanowisko, czy może widzi Pan inne rozwiązanie?

– Nie ma jednej dobrej odpowiedzi na takie pytanie. Wiele zależy od tego, co jest w ich teczkach. Zapewne niekiedy wystarczy publiczne przepraszam, ale w przypadku długotrwałej współpracy, takiej jak np. współpraca abp Wielgusa czy ks. Czajkowskiego, jedyną drogą jest rezygnacja z zajmowanych funkcji i zakaz publicznej działalności. Nie powinno to oczywiście oznaczać wykluczenia z Kościoła, a powinno być jasnym sygnałem, że pewien typ aktywności z przeszłości pozbawia daną osobę koniecznej w duszpasterstwie wiarygodności.

– Abp Wielgus półtora miesiąca temu przyznał się do współpracy, teraz znowu twierdzi, że został skrzywdzony i o jego winie ma rozstrzygnąć sąd. Wiemy z dotychczasowego doświadczenia, że wyroki sądu lustracyjnego to zwykła farsa (Oleksy, Niezabitowska). Czy nie uważa Pan, że kres temu może położyć wpisanie do ustawy fałszowania dokumentów urzędowych przez funkcjonariuszy bezpieki jako zbrodnię komunistyczną? Janusz Kurtyka twierdzi, że to powstrzyma ten proceder.

– Sądzę, że prezes Kurtyka ma tu absolutną rację. Jednocześnie trudno nie dostrzec, że nie ma sensownych powodów, dla których abp Wielgus zwrócił się do sądu lustracyjnego. Bo przecież nawet jeśli zostanie on przez niego uniewinniony, to nie będzie to oznaczać unieważnienia orzeczenia komisji kościelnej, a tym mniej będzie to oznaczać, że ks. Wielgus nie skrzywdził Kościoła…

– Już dosłownie za kilka dni archiwa IPN zostaną otwarte. Dwa miesiące, które minęły od sprawy arcybiskupa Wielgusa wydają się przez Kościół w dużej mierze zmarnowane. Choć Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski Józef Michalik dał dobry przykład, niewielu biskupów udostępniło swoje teczki do publicznej wiadomości. Jak Pan myśli czy początkiem marca będziemy świadkami jakichś dramatycznych wydarzeń?

– Nie sądzę. Lustracja będzie się toczyła swoją drogą. Książka ks. Zaleskiego wywoła pewien skandal, ale chyba już nieporównywalny z tym, co widzieliśmy w styczniu tego roku. Pewnych procesów nie da się już zatrzymać. Sądzę więc, że choć przed nami jest jeszcze kilka mocnych spraw, to przełom już nastąpił. Jedynym, co mogłoby tę pozytywną sytuację zmienić, byłby sukces działań abp Wielgusa, który od jakiegoś czasu stara się wybielić. Jeśliby udało mu się uzyskać wsparcie dla takich działań od większości biskupów (na co się nie zanosi), to wówczas można by mówić o rzeczywistym zahamowaniu lustracji. W przeciwnym razie można mówić o przeszkodach, ale nie o porażce.

– Dziękuję bardzo za rozmowę, życząc wielu sił do dalszej walki o prawdę!

wywiad przeprowadzony w lutym 2007 roku


Zobacz też


Dodaj komentarz

Kolorem czerwonym oznaczono pola obowiązkowe