Życie Marii Magdaleny opowiedziane przez bł. Annę Katarzynę Emmerich to po Pasji już druga tego typu pozycja, którą Tolle et lege pragnie Ci zaproponować.
Przyznam szczerze, że książka wzbudziła we mnie absolutnie ambiwalentne odczucia. Z jednej strony była tak ciekawa i wciągająca, że pochłonąłem ją niemal od razu (czyta się ją lekko, jak najlepszą powieść). Z drugiej strony jako teolog-dogmatyk o bardzo konkretnym umyśle, miejscami dostrzegałem w niej dość kontrowersyjne dla naszej doktryny teksty.
To, bez czego nie wolno czytać tej pozycji, to bardzo istotny wstęp. Ks. Krzysztof Stola – który wybrał z dzieł i zapisków błogosławionej fragmenty dotyczące Marii Magdaleny i zapisał je stosując formę wywiadu rzeki – niezwykle jasno przedstawia wszelkie zagadnienia metodologiczne, zapobiegając ewentualnym nadużyciom w interpretacji dzieła. I właśnie na kilku istotniejszych myślach z owego Słowa od Redaktora postanowiłem zbudować mą recenzję, gdyż to uporządkowanie metodologiczne uważam za najważniejsze.
Przedstawiony żywot Magdaleny nazywa redaktor „kontemplacyjnym i mistycznym oglądem dziejów zbawienia”, będącym darem Bożej łaski. Nie można natomiast traktować opisanych wydarzeń jako prawdy w sensie historycznym. Na konkretne wizje miały bowiem niewątpliwy wpływ stan nauk biblijnych, teologicznych, czy historycznych, czyli mentalność epoki.
Redaktor zaznacza, że fakt wyniesienia autorki na ołtarze oczywiście „nie nadaje tej książeczce rangi równej przekazom ewangelicznym, nie czyni z zawartych tu treści obowiązującego artykułu wiary”. Za jednym z XIX-wiecznych teologów moralistów A. Rohlingiem ks. Stola podkreśla, że głównym celem czytania dzieła nie jest zapoznawanie się z prawdą historyczną – prawdziwym życiorysem Magdaleny (gdyż o takim możemy tylko pomarzyć), ale jest ono „pewnym środkiem rozpalenia w sercu ognia miłości ku naszemu Zbawicielowi”.
Lektura tekstów może się stać jedną z form „kontemplacji Oblicza Chrystusa”. Nie chodzi tutaj o „zdobycie większego zasobu informacji, lecz głębokie wniknięcie w tajemnicę miłości Bożej i w bogactwo dzieł Jego miłosierdzia, a także – dzięki rozważaniu losów bohaterów biblijnych – odnalezienie się samemu na ścieżkach wiary, na drogach Ewangelii, w nurcie zbawienia”. Po uczynieniu takich zastrzeżeń redaktor – a ja w ślad za nim – mógł już z czystym sumieniem zaprosić do lektury.
Na koniec muszę niestety zaznaczyć, że postać Magdaleny jawi się jako bardzo mało inteligentna i naprawdę trudno jest mi sobie wyobrazić kogoś, kto mógłby mieć ochotę naśladowania takiej osoby (no, może najwyżej jakiś kolejny „Boży wariat” typu święty Franciszek ). Pasja urzekła mnie dużo bardziej i była prawdziwą lekturą duchową. Ale jeśli ktoś zapytałby mnie, czy w takim razie nie warto czytać recenzowanej pozycji, odpowiem: warto! I to nie tylko z przyczyn wskazanych przez redaktora. Warto chociażby z samej ciekawości. Na pewno nie można się przy niej nudzić.
Paweł Pomianek