Z księdzem Krzysztofem Łuszczkiem, autorem książki Nowoczesna telewizja czyli bliskie spotkania z kulturą masową rozmawia Sylwia Boguta.
Sylwia Boguta: W Księdza książce jasno powiedziane jest, że telewizja to integralny element życia współczesnego człowieka. Czy wynika z tego, że nasze bytowanie jest już bez telewizji niemożliwe? Czy więc możliwy jest świat bez telewizji? A może zastąpi ją w przyszłości jakieś inne medium?
Ks. Krzysztof Łuszczek: Świat bez telewizji jest możliwy. Pojawiają się takie enklawy, środowiska, w których ludzie dobrowolnie rezygnują z telewizji. Jakiś czas temu takie zjawisko z terenu Niemiec opisał „Stern”. Niemniej jednak nie należy się łudzić, że w najbliższym czasie ta tendencja się pogłębi. Raczej odwrotnie. Transformacja telewizji w stronę medium cyfrowego podniesie jego atrakcyjność. Przybędzie kanałów i wzrośnie jakość przekazu, zwiększać się pewnie będzie liczba odbiorników w naszych domach. Niestety, nie wpłynie to raczej na poziom emitowanych programów, poza jakąś grupą niszowych kanałów tematycznych. Telewizja integruje się z innymi mediami (możemy ją oglądać w Internecie albo w telefonie komórkowym) i jest to tendencja charakterystyczna dla wszystkich współczesnych mediów.
— Telewizja wygrywa z wieloma formami naszej aktywności. Te najbardziej oczywiste to np. sport i czytelnictwo, teraz również Internet. Czy zastanawiał się Ksiądz, na którą z form ludzkiej aktywności najbardziej miała wpływ magia ekranu, którą najbardziej wyrugowała i dlaczego?
— W przypadku telewizji (ale nie tylko) mamy do czynienia z czymś, co badacze problemu nazwali „efektem wyporności”. Ludzie różne formy aktywności zastępują siedzeniem przed ekranem (telewizora bądź komputera). Nie można tutaj znaleźć jakiejś specyficznej płaszczyzny ludzkich działań, którym przeszkadza telewizja. Zależy to w dużej mierze od indywidualnych uwarunkowań. Wydaje się jednak, że w poważnym stopniu może przeszkadzać w komunikacji na forum rodziny, przede wszystkim tej międzygeneracyjnej.
— A może telewizja ma już konkurencję?
— W latach 90-tych, kiedy zaczął szybko rozwijać się Internet, wielu uważało, że zagrozi to poważnie hegemonii telewizji. Tak się nie stało, bo wszystkie media weszły na drogę cyfryzacji oraz integracji.
— Co nas tak pociąga w telewizji? Ciekawe jest to, że kiedyś telewizor był symbolem dobrobytu, traktowany jak luksusowy mebel, bardziej do dekoracji niż użytku. Obecnie zjawisko to przybrało bardziej wyrafinowaną formę, firmy prześcigają się w produkcji coraz to większych telewizorów, dla bardziej wymagających klientów. Co Ksiądz o tym myśli?
— Czeka nas wymiana telewizorów na te przystosowane do odbioru telewizji cyfrowej, stąd zmiany w standardach produkowanych odbiorników. Telewizor przeszedł długą ewolucję. Wystarczy porównać telewizory np. z okresu międzywojennego ze współczesnymi. Tamte posiadały małe ekrany, były raczej meblami. Miały wiele „dziwactw”, np. radziecki telewizor z lat 30. XX w. miał ekran umieszczony poziomo. Był czas kiedy telewizor w polskim domu zajmował centralne miejsce i był znakiem pewnego statusu (tak jak na początku lat 90-tych XX w. takim znakiem statusu był telefon komórkowy). Telewizja fascynuje przede wszystkim obrazem. Warstwa ikoniczna jest pierwszą w dekodowaniu przekazu. Są jeszcze inne, z których najbardziej charakterystyczną jest strumień. Przekaz telewizyjny stał się strumieniem obrazów bez początku i końca. Przyczyną sprawczą staje się tutaj pilot telewizyjny. Zmienił on zupełnie sposób oglądania telewizji. Spróbujmy schować to urządzenie na kilka dni, a wtedy zobaczymy jak bardzo pilot warunkuje nasz sposób korzystania z telewizji.
— Jak ocenia Ksiądz polskie prawo, mające chronić młodych widzów przed telewizją? Czy ma Ksiądz jakieś postulaty?
— Myślę, że problem nie leży w przepisach prawnych. Istnieje odpowiednie prawo na poziomie naszego kraju, jak i całej Unii Europejskiej. Zasadniczy problem polega jednak na jego skutecznym egzekwowaniu. Trwają jednak wciąż prace nad rewizją ustawodawstwa dotyczącego tego problemu. Nie bez znaczenia mogą być tutaj także inicjatywy społeczne.
— Dużo mówi się o wpływie telewizji na dzieci i młodzież. Chodzi tu oczywiście o aspekty wychowawcze i rozwojowe. A co z dorosłymi?
— Telewizja wpływa także na sposób myślenia dorosłych. Gdyby tak nie było, nie wydawano by takich kwot na reklamę i marketing polityczny. Telewizja ma wpływ na sposób myślenia osób dorosłych, chociaż niechętnie się do tego przyznają.
— Jeszcze jeśli chodzi o dzieci… Kiedy jest najlepszy moment na wprowadzanie edukacji medialnej lub jej elementów?
— Z pewnymi elementami edukacji medialnej dzieci powinny mieć do czynienia pewnie już w przedszkolu. Dlaczego? Dlatego, że nadawcy telewizyjni adresują swój program do coraz młodszych widzów. W Stanach Zjednoczonych pojawiły się propozycje kanałów telewizyjnych, których oferta jest adresowana do kilkumiesięcznych dzieci.
— Które z gatunków wymienianych w Księdza książce niosą największe zagrożenia dla dzieci?
— Nie należy rozpatrywać telewizji od razu w kategorii zagrożenia. Nie zawsze jednak jej możliwości są wykorzystywane dla dobra społecznego. Komercjalizacja wpływa na obniżanie jakości oferty. Stąd antenę wypełniają programy miernej jakości, szkodliwe wychowawczo, nie mówiące prawdy o człowieku. Prowadzi to często do stanu świadomości, który nazywam antropologiczną niepewnością. Człowiek zanurzony w kulturze popularnej nie wie kim jest. Czy można nabyć tożsamości poprzez występ w reality-show, odwiedzanie centrów handlowych bądź kupowanie markowych towarów? Natomiast to nadaje sens życiu wielu młodym ludziom.
— Weźmy za przykład potencjalnego rodzica i to, że wiemy, iż telewizja niesie ze sobą groźbę uzależnienia. Wiemy również, że nasze dziecko ma ulubione programy i bajki, ale jak rozpoznać, że telewizja jest już w jego przypadku uzależnieniem?
— Rodzic nie powinien zostawiać swoich dzieci sam na sam z mediami. Obowiązuje tu zasada ograniczonego zaufania. Powinien też zadbać o to, aby harmonijnie wprowadzić dzieci w świat mediów. Aby to było dla młodego człowieka środowisko ekologiczne. Uważam jednak, że o wiele większe ryzyko uzależnienia występuje w przypadku telefonu komórkowego, a przede wszystkim Internetu. Internet ze swoimi wirtualnymi światami w rodzaju „Second Life” dla niewyrobionego użytkownika staje się potencjalnym zagrożeniem.
— Condry powiedział, że „telewizja nie pozostawia żadnego miejsca na tajemnicę”. Czy mógłby Ksiądz rozwinąć tę myśl?
— Jest takie przekonanie wśród ludzi, że to, co pokazuje telewizja jest ważne, a to, co jest ważne prędzej czy później zostanie pokazane w telewizji. Natomiast pozostało już niewiele rzeczy, które są do pokazania. Telewizja panicznie poszukuje nowych możliwości. Dlatego coraz więcej w niej ekshibicjonizmu. Ten telewizyjny voyeuryzm nie zostawia miejsca na tajemnicę. Wszystko jest na sprzedaż. Ci, którzy bezkrytycznie odkrywają siebie bez żadnych granic najczęściej sami płacą za to największą cenę. Telewizja roztacza przed człowiekiem magiczną aurę. Ale to, co dla wielu wydaje się bajką, czasem zamienia się w koszmar, bądź w najlepszym razie doświadczeniem, o którym chce się jak najszybciej zapomnieć. Condry miał dość krytyczny stosunek do telewizji. Uważał, że pozostawienie człowieka sam na sam z nowoczesnymi mediami (bez odpowiedniej edukacji) stawia go z góry na straconych pozycjach, w roli ofiary nowoczesnych technologii.
— Na koniec naszej rozmowy mam już pytanie z zupełnie innej dziedziny, jak ocenia Ksiądz naszą księgarnię Tolle et lege?
— Myślę, że księgarnia proponuje ciekawą ofertę na polskim rynku. Książka pozostaje ostoją naszej kultury. Warto wspierać wszelkie inicjatywy tego typu. Tym bardziej, że księgarnia Tolle et lege posiada swego rodzaju ofertę niszową, o którą trudno w innych księgarniach.
— Dziękuję serdecznie za rozmowę.
Wywiad został przeprowadzony w listopadzie 2007 roku.