Jeżeli ktoś jeszcze uważa, że w Polsce po 1989 roku została przywrócona wolność, a zjawisko cenzury zostało całkowicie wyeliminowane z obszaru życia publicznego, powinien jak najszybciej sięgnąć po wydaną przez Polskie Wydawnictwo Encyklopedyczne książkę Jadwigi Witek i Zbigniewa Żmigrodzkiego „Polityczna poprawność w III Rzeczypospolitej”.
Książka ta to absolutny unikat na polskim rynku wydawniczym. Jest ona pierwszą i jedyną jak dotąd całościową monografią poświęconą współczesnym, niezwykle wyrafinowanym formom ograniczania myśli i słowa. Zdaniem jej autorów nowy rodzaj cenzury, który zdominował polską kulturę, naukę, a nawet Kościół, różni się od tej stosowanej w czasach PRL-u, jej zasadniczy cel pozostaje jednak taki sam – laicyzacja społeczeństwa i relatywizacja norm moralnych.
Na czym polega więc jej specyfika i trudność zdemaskowania? Ano na tym, że ma ona charakter nieformalny i polega nie tyle na zakazywaniu pewnych rzeczy, co na mówieniu o pewnych rzeczach w określony sposób: „Poprzez lansowanie pewnego stylu życia, specyficznej mody, tendencji, zwyczajów, poglądów, takich jak liberalizm, bezkrytyczna tolerancja i otwartość wraz z negacją chrześcijańskich wartości (oskarżeniem o fundamentalizm, klerykalizm, wstecznictwo, nietolerancję) środowiska liberalno-postkomunisyczno-lewicowe wymuszają wewnętrzną, indywidualną akceptację szkodliwych treści”.
Oprócz tego typu definicji „poprawności politycznej” i ukrytych mechanizmów jej funkcjonowania znajdziemy w książce niepublikowany wcześniej wykaz ważniejszych tytułów polskiej prasy, a także cenny rejestr książek, skazanych w III Rzeczypospolitej na medialną banicję. W drugiej części omówionych zostało kilka periodyków, które przez decydentów politycznych określane są jako „skrajnie radykalne” i systematycznie pomijane w pracach naukowych, a nawet wyłączane z Bibliografii Zawartości Czasopism. Są to min. „Nowa Myśl Polska”, „Nasza Polska” i „Nasz Dziennik”.
Przypomnę tylko, że na ich łamach porusza się takie współczesne tematy tabu jak: zagrożenia związane z akcesją Polski do Unii Europejskiej; hucpiarskie metody odsprzedawania za bezcen polskiego majątku narodowego (tzw. prywatyzacja); ideowa unifikacja i postępująca degrengolada moralna w mediach pierwszego obiegu; modernizacja Kościoła po Soborze Watykańskim II; fałszowanie polskiej historii, której finałem stała się sprawa Jedwabnego i spór o charakter działalności ukraińskich nacjonalistów na Wołyniu podczas II wojny światowej.
Cennym dopełnieniem książki jest przedstawienie historycznego rysu cenzury w Polsce Ludowej, a także refleksje na temat filozoficznej genezy „poprawności politycznej” w pismach J.J. Rousseau, T. Hobbesa, F. Nietzschego i reprezentantów „nurtu neoliberalnego”, m.in. M. Friedmana i I. Berlina.
Pomimo tego, że książka została wydana trzy lata temu, a od tego czasu zmienił się już układ sił politycznych w Polsce, nie straciła ona nic ze swej aktualności. Dlatego raz jeszcze polecam ją gorąco nie tylko sympatykom prawej strony sceny politycznej, ale przede wszystkim tym, którzy z różnych, najczęściej niezależnych powodów (!) nie mieli jeszcze kontaktu z tego typu literaturą.
Recenzja została opublikowana w marcu 2006.
W ostatnich dniach grudnia 2006 jeden z naszych klientów przysłał do nas obszerny tekst krytycznie ustosunkowany do recenzji Bartosza Buczackiego i recenzowanej książki. Argumenty okazały się na tyle mocne, że czasowo usunęliśmy ją z naszej oferty, aż do dokładnego sprawdzenia. Poniżej zamieszczamy wypowiedź naszego klienta oraz odpowiedź autora recenzji.
Kamil Rowiński napisał:
Dzień Dobry,
Bardzo cenię Waszą księgarnię i uważam, że sprzedajecie naprawdę
wartościowe książki… Jednak moim zdaniem „Polityczna poprawność w III
Rzeczypospolitej” nie zasługuje, aby być przez Was promowana. Kupiłem tą
książkę, ponieważ uważam, że w Polsce (jak i na całym świecie) o pewnych
rzeczach nie wypada mówić, bo tak życzy sobie „poprawność polityczna”.
Tak więc myślałem, że książka p. Jadwigi Witek i p. Zbigniewa
Żmigrodzkiego będzie ciekawą i rzetelną lekturą. Niestety, zawiodłem się.
Otóż autorzy tej książki są zdecydowanie stronniczy. Odniosłem wrażenie,
że ich celem była promocja „Nowej Myśli Polskiej”, „Naszej Polski” oraz
„Naszego Dziennika” (dowiedziałem się nawet, gdzie można zakupić te i
podobne gazety: „… w holu dworca PKP, (…) [oraz] przy skrzyżowaniu
ulic: Adama Mickiewicza i Piotra Skargi”). Trzem czasopismom wyżej
wymienionym autorzy poświęcili sporo miejsca. Przedstawili dokładnie
charakter tych pism oraz to, jakie prezentują stanowisko dla wielu
ważnych dla Polski spraw. I oczywiście byłby to duży plus, gdyby nie to,
że p. Witek i p. Żmigrodzki wyraźnie utożsamiają się z poglądami tych
gazet, nie zauważając w nich ani jednej wady… Mają do tego prawo,
jednak jako czytelnik wymagam chociaż odrobiny obiektywizmu od autorów
czytanej przeze mnie książki.
Przykładem niech będzie Unia Europejska. Nie jestem wielkim
euroentuzjastą, widzę dużo wad w tej organizacji, jednak uważam, że
każdy myślący człowiek potrafi dostrzec także zalety wstąpienia do UE
(co nie oznacza, że nie może być, jak to się mówi eurosceptykiem). A
tutaj czytamy: „Podporządkowani demoliberalnej ideologii, wstępujemy do
Unii Europejskiej, która stanowi twór, służący nie ludziom i
społeczeństwom, lecz przede wszystkim „elitom” kapitalistycznym,
politykom i technokratom. Dla nich tradycyjne wartości moralne, oparte
na chrześcijańskiej aksjologii, nie stanowią żadnego punktu odniesienia;
nie są wyznacznikiem postępowania, ani życiowym drogowskazem.” I nie
jest to zdanie wyrwane z kontekstu… Autorzy w wielu miejscach
zaznaczają, że szczególnie ważne są dla nich wartości katolickie.
Jednak, kiedy pisali o zbrodniach dokonanych przez OUN-UPA na Polakach,
ostatecznie stwierdzają: „Obchody rocznicy prezydent RP zaplanował w
atmosferze pojednania, co oznacza umniejszenie rozmiarów okrucieństwa
tego ludobójstwa.” Bardzo chrześcijańskie podejście do sprawy…
Oczywiście mógłbym pominąć ten, co jak co szczegół, jednak moim zdaniem
mówi on wiele o sposobie myślenia autorów.
Nie chcę pisać szczegółowej analizy, gdyż zwyczajnie nie warto dla
takiej lektury tego robić, więc napiszę jeszcze tylko kilka cytatów z
książki.
Przy wymienianiu tytułów ze stron czasopisma „Tylko Polska”: „Inne, nie
mniej wymowne tytuły, które przeczytać można na stronach czasopisma,
takie jak: „Żydowsko-masońscy bandyci”, świadczą o wielkiej determinacji
do „nazywania rzeczy po imieniu.” I dalej: „Tylko Polska” omawia i
interpretuje toczącą się przeciwko Polsce akcję szkalowania i
oczerniania, której animatorami są szowinistyczne środowiska żydowskie i
masoni, wywodzący się także z Polski.”
Dlaczego czuję się zawiedziony? I to bardziej przez Państwa niż przez p.
Witek p. Żmigrodzkiego. M.in. dlatego, że w recenzji książki p. Bartosz
Buczacki nie napisał nic o wadach tej książki. I mam prawo tego wymagać,
gdyż przy recencji „Czerwonych kart Kościoła” wzmianka o pewnym
subiektywizmie autora była. Oczywiście p. Buczacki może zupełnie nie
zgadzać się z moimi zarzutami co do „Politycznej poprawności w III
Rzeczypospolitej”. Jednak bardzo by mnie to zdziwiło. Dlaczego?
Bo jak sami piszecie: „3. Każda z promowanych przez nas książek została
dokładnie sprawdzona i zrecenzowana. Dlatego masz pewność, że kupując
książki w księgarni Tolle et lege inwestujesz w prawdziwe korzyści,
które odniesiesz z lektury naprawdę wartościowych książek.” Istnieje
jednak opcja że krytykowana przeze mnie książka jest wg Was bardzo
wartościowa. OK. Jednak na podstawie polecanych przez Was książek pt.
„Polactwo” oraz „Dobry „zły” liberalizm” (w „Politycznej poprawności w
III Rzeczypospolitej” liberał wrzucany jest do jednego worka z
libertynem, komunistą itd., w sumie wychodzi z tego „demoliberał”…)
można śmiało krytykować „Polityczną poprawność…”
Więc skoro Waszym celem jest promowanie tylko dobrych książek,
przekazujących słuszne wartości itd. to wydaje mi się, że te książki nie
powinny wzajemnie się wykluczać w taki sposób jak to chwilę wcześniej
pokazałem.
Uważam, że rzeczywiście tak jest, iż „polityczna poprawność” nie pozwala
na mówienie pewnych rzeczy, które są przekazywane m.in. przez czasopisma
typu „Nasz Dziennik”. I wszystko byłoby dobrze, gdyby został stwierdzony
ten fakt i koniec. Jednak tutaj autorzy zdecydowanie mówią kto ogłasza
prawdę – oczywiście znienawidzone przez liberałów, demoliberałów,
komunistów, postkomunistów, masonów, żydów itd., pisma „Nasza Polska”,
„Nowa Myśl Polska” i inne wymienione w książce.
Tak więc kończąc już, chciałbym, aby wyjaśnił mi Pan dlaczego polecacie
tę pozycję jako wartościową lekturę. Ciężko jest mi uwierzyć abyście
podzielali poglądy na temat żydowsko-masońskich spisków oraz np. na Unię
Europejską, wyznawane przez p. Witek i p. Żmigrodzkiego. Twierdzę tak
m.in. na podstawie innych polecanych przez Was książek. A jeżeli
sprzedajecie „Polityczną poprawność…” ze względu na to, że porusza
temat możliwe nigdzie indziej nieporuszany i pokazuje jednak pewną część
prawdy (głównie, że istnieje coś takiego jak „polityczna poprawność) i
przez to przymykacie oko na wady tej lektury, to dlaczego w recenzji
książki nie zostało to wyraźnie zaznaczone?
Z poważaniem,
Kamil Rowiński
Bartosz Buczacki odpisał:
Panie Kamilu!
Jako, że to ja byłem autorem recenzji książki Polityczna poprawność w III Rzeczpospolitej, czuję się zobowiązany odpisać na postawione przez Pana zarzuty.
Książka J. Witek i Z. Żmigrodzkiego rzeczywiście nie do końca wpisuje się w założenia księgarni, której recenzentem mam przyjemność być. Zgadzam się z Panem, że autorzy dokonują w niej spłaszczenia wielu pojęć (takich jak liberalizm, czy kapitalizm) i nie są wolni od negatywnych emocji (zwłaszcza w kwestiach powiązanych ściśle z historią naszego narodu).
Oczywiście książka ma też swoje dobre strony, jak sam Pan zauważył. Nie zmienia to jednak faktu, że jej wartość nie jest aż tak wysoka, jak zostało to przedstawione w mojej recenzji.
Muszę przyznać, że od momentu napisania tej recenzji zmieniło się moje spojrzenie na pewne sprawy, a ja sam nabrałem większego dystansu do poglądów p. J. Witek i Z. Żmigrodzkiego. Dlatego też niezmiernie ucieszył mnie Pana mail. Nie będzie chyba zbytnią przesadą, jeśli napiszę, że pozwolił mi on jeszcze lepiej uświadomić sobie niebezpieczeństwa pewnego sposobu myślenia, który zdążył już ogarnąć nie tak małą wcale część społeczeństwa i który pomimo odwoływania się do wielu cennych i zapominanych wartości, zdaje się przeczyć najbardziej podstawowym zasadom chrześcijańskim. (…)
Na koniec chciałbym podziękować za cenne uwagi i zapewnić ze swojej strony, że w następnych swoich recenzjach będę trzymał się ściślej przyjętych w Tolle kryteriów.
A swoją drogą miło by było gdyby częściej zbierał Pan głos i dzielił się swoimi wrażeniami z przeczytanych książek. Wydaje mi się, że spokojna, ŻYCZLIWA dyskusja może przynieść więcej owoców, niż polityczne obijanie się pięściami w imię jakiejkolwiek „prawdy”.
Zdrowia radości i dużo energii do działania
Na Nowy Rok i nie tylko
Życzy Bartosz Buczacki
Bartosz Buczacki