Niewygodna prawda

Trzej reformatorzyKiedy czasem patrzę na dzieciaki, które uczę w gimnazjum to różne refleksje przychodzą mi do głowy. Zastanawiam się jak do nich dotrzeć, dlaczego zachowują się w ten a nie w inny sposób, co sprawia, że mimo wszystko jest takie zróżnicowanie w ich zachowaniu. Czasem, gdy słucham niektórych na katechezie to oczami wyobraźni widzę ich rodziców mówiących negatywnie o Kościele. Czasami patrzę i widzę, jak bardzo chcą uchodzić za dorosłych, jak wypowiadają poglądy, których do końca nie rozumieją, jak kontrowersyjność utożsamiają z dojrzałością, samowolę z dorosłością. Patrzę i widzę, że wielu z nich bardziej odpowiadałyby poglądy Lutra na zbawienie oraz Rousseau na wychowanie. Patrzę i widzę, że wielu w tym duchu chyba jest wychowywanych. Ze skutkiem niestety nierzadko tragicznym… Smutne to.

I te skutki nie tylko w wychowaniu, ale w różnych dziedzinach życia społecznego dostrzegł Jacques Maritain. Pokazuje on, że Ci, których niektóre środowiska prawie że kanonizowały na ołtarzach laickości byli ludźmi pełnymi ułomności, a ich poglądy przyczyniły się do powstanie wielu negatywnie oddziałujących na społeczeństwa prądów myślowych. Luter, Kartezjusz i Rousseau – reformatorzy religii, filozofii, moralności, trzy postacie i trzy części książki, a w każdej gruntowna analiza błędów, jakie popełnili w swoim myśleniu i tych momentów życia, które wpłynęły na ich sposób myślenia, na tworzone przez nich idee.

Dla mnie jako teologa szczególnie ciekawa była lektura rozdziałów poświęconych Ojcu Reformacji. Dziś, gdy w wielu środowiskach teologicznych panuje klimat ekumenicznej poprawności, rzadko można usłyszeć jakąś krytyczną interpretację tez Lutra. Co najwyżej od czasu do czasu Bractwo Kapłańskie św. Piusa X nazwie go heretykiem, cytując kilka jego wyjątkowo bluźnierczych tekstów. Ale spokojnej wyważonej refleksji brak. Po prostu katolickiemu teologowi pewne rzeczy wypada a innych nie wypada i merytoryczne argumenty nie mają tu nic do rzeczy. Maritain nie ma takich oporów, przedstawia Lutra uczciwie, powołując się zarówno na jego pisma, jak również na jego biografie – również te pisane przez protestantów. Ta uczciwość przejawia się również w tym, że odróżnia poglądy Lutra od tych, które rozwinęły się na kanwie tego, co głosił.

Druga część dotycząca Kartezjusz była dla mnie najtrudniejsza. Szczerze mówiąc uważam, że bardziej zrozumiała byłaby dla czytelnika, który przed lekturą odświeżyłby sobie informacje na temat systemu filozoficznego Kartezjusza, bez tego lektura może okazać się bardzo ciężka, a bez jakiejkolwiek wiedzy o tym, co głosił nie ma co się za te rozdziały zabierać, gdyż w większości będą po prostu niezrozumiałe. Zresztą w trakcie całej lektury widać, że autor zakłada znajomość każdej z tych postaci przez czytelnika.

Na koniec pozostał Rousseau litujący się nad sobą i rozczulony swym losem, który stworzył ideał człowieka zupełnie nie przystający do rzeczywistości i na tym ideale budował poglądy na temat moralności, społeczeństwa, wychowania. Z jednej strony zachwycający się cnotą, a z drugiej uznający swoją niezdolność do życia zgodnie z nią. Miotany uczuciami na końcu zamknięty w swym wyidealizowanym świecie. A jednak uznany niemal za proroka i głosiciela świeckiej Ewangelii. Ojciec antypedagogiki, który samowolę pomylił z wolnością, twórca nurtu w wychowaniu, który tak negatywnie i dzisiaj wpływa na dzieci i młodzież. Niemniej i jego Maritain stara się przedstawić obiektywnie, pokazać skąd czerpał natchnienie dla swoich idei.

Cóż łączy te trzy postacie? Oddajmy głos Pawłowi Lisickiemu autorowi wstępu do książki „Wszyscy trzej bowiem (…) byli ojcami założycielami nowożytności, wszyscy trzej ponoszą odpowiedzialność za upadek myśli współczesnego Zachodu”. Warto sięgnąć po tę książkę, by zetknąć się z krytycznym spojrzeniem na te trzy postacie, warto zetknąć się z Autorem, który staje w obronie chrześcijaństwa i nie boi się nazywać zła złem, warto zetknąć się z człowiekiem, który jest po prostu Mądry – nie przewrotną mądrością tego świata, ale Mądrością zstępującą z góry i dlatego warto w końcu włożyć wysiłek w przeczytanie tej książki. 100% Prawdy i 0% politycznej poprawności, niedomówień, przemilczeń. Polecam!

Krzysztof Pilch


Zobacz też


Dodaj komentarz

Kolorem czerwonym oznaczono pola obowiązkowe