W latach powojennych ukazało się wiele publikacji mających za cel opisanie, zebranie wspomnień, ogarnięcie doświadczenia wojennego koszmaru. Rozpętała się nawet dyskusja o obliczu więźniów Auschwitz (Borowski, Szmaglewska, Kossak-Szczucka). Stosowano przeróżne formy opisu: od behawiorystycznej relacji przez pamiętnik do raportu z… Próbowano zrozumieć niezrozumiałe, pokazać fenomen „banalności zła”. Cele, jakie przyświecały piszącym wspomnienia były różne. Autorka tej książki powody jej napisania nazywa wprost, bez wielkich słów, po prostu: pisała, by uporać się z koszmarami, które ją nękały, a o których nie chciała rozmawiać z bliskimi, aby ich dodatkowo nie martwić.
Zaczęło się banalnie. Aresztowanie za działalność konspiracyjną. Przyszło ich czterech po nią jedną, kilkunastoletnią harcerkę, wroga III Rzeszy. Dostała zaocznie wyrok śmierci. Wysłano ją do obozu w Ravensbrück. Wróciła po czterech latach. Cudem ocalała, skończyła medycynę, poświęciła się pracy naukowej, misji ratowania życia, urodziła cztery córki – dała życie, żyje, choć miała zginąć…
To, co przeżyła opisała w niezwykle delikatnych słowach. Nie ma tu brutalności, wulgarności, nawet wtedy, gdy opisuje bestialstwo oprawców czy degenerację ofiar. Przekaz jest wiarygodny, bo ani przez chwilę Czytelnik nie traci poczucia, że obcuje z inteligentną, wykształconą, pełną kultury, wierzącą, piękną wewnętrznie osobą. I nawet obóz nie jest w stanie wykorzenić oznak pięknie rozpoczętego człowieczeństwa, uwieńczonego przyjaźnią z Janem Pawłem II (Wanda Półtawska znana jest m.in. z wyproszonego przez Wojtyłę cudu uzdrowienia z choroby nowotworowej).
Realia codziennego obozowego życia są tak niewiarygodne w swej brutalności, że wydają się aż niemożliwe do przeżycia. Przemoc fizyczna, głód, praca ponad siły kobiet, brud, zimno, zaszczucie – to ze strony oprawców. Z kolei brutalność ofiar Autorka poznała już podczas pobytu na Zamku w Lublinie – doświadczyła nękania przez więźniarki kryminalne: prostytutki, złodziejki, dzieciobójczynie. W obozie była świadkiem utraty człowieczeństwa (zlagrowania), które przejawiało się w przemocy słownej, rozkwicie miłości lesbijskiej czy wykorzystywaniu młodych kobiet przez starsze, zaprawione w obozowym życiu.
To, co najgorsze przyszło później w Ravensbrück, ze strony niemieckich sław medycznych, m.in. prezesa niemieckiego Czerwonego Krzyża prof. Karla Gebhardta, osobistego lekarza Himmlera czy dra Rolfa Rosenthala, szczególnie sadystycznego oprawcy. Szczytem okrucieństwa Niemców były eksperymenty medyczne na zdrowych kobietach, co ciekawe poddawane tym nieludzkim zabiegom były tylko Polki. Były to operacje infekcyjne, duże cięcia na nogach. Ból, który zaczynał się wyciem, przechodził w utratę przytomności, a kończył najczęściej śmiercią. Niemcy próbowali przed zakończeniem wojny zatuszować wszelkie ślady swych zbrodniczych praktyk i zwyczajnie dokonać egzekucji „na królikach” (jak same o sobie trochę pieszczotliwie trochę z gorzką ironią mówiły więźniarki).
Interesujące i smutne zarazem jest to, że wiele zła spotkało ocalałe z obozu kobiety ze strony „wyzwolicieli”, czyli żołnierzy radzieckich. Wracając do domu, musiały kryć się, uciekać przed niewybrednymi propozycjami i agresją „zdziczałych” podczas zawieruchy wojennej żołnierzy. Półtawska przeżyła także wiele upokorzeń już po wojnie. Niemcy odmówiły umieszczenia na terenie dawnego obozu tablicy pamiątkowej, upamiętniającej ofiary eksperymentów medycznych. Udało się to dopiero po roku starań ze strony polskich ofiar obozu w Ravensbrück.
To, co jednak najciekawsze w tej książce, to wrażliwość autorki, która wydobywa z piekielnych otchłani obozu przejawy piękna, prawdy i dobra. Wzruszają sceny związane ze świętami religijnymi, „przemycanie” Komunii Świętej, śpiewanie kolęd czy struganie ze szczoteczek do zębów miniaturowych ozdóbek na cudem zdobytą choinkę. Są też przejawy heroizmu, ryzykowanie życia dla dobra współtowarzyszek, pisanie/czytanie wierszy, dzielenie się głodowymi racjami żywnościowymi, ukrywanie „królików” przed esesmanami czy wreszcie przemycanie informacji poza obóz.
Książka Wandy Półtawskiej ze wszech miar zasługuje na lekturę, choćby ze względu na piękne świadectwo pozostania człowiekiem w nieludzkich warunkach, wbrew tezie, że człowiek tylko w ludzkich warunkach jest ludzki. W niektórych okolicznościach pozostaje ludzki wbrew wszystkiemu. I to – przy całej makabrze zawartej także na łamach tej książki – napawa nadzieją.
Joanna Nowakowska