Powieść Narodzenie powstała po to, by przybliżyć współczesnemu czytelnikowi historię narodzenia Jezusa Chrystusa. Autorka starała się przede wszystkim pokazać, jak wiele przeszkód musiała pokonać Święta Rodzina, zanim udało Jej się spełnić wolę Boga.
Książka opowiada historię, którą wszyscy znamy bardzo dobrze. Otóż młoda i skromna kilkunastoletnia Maria zgodnie z wolą własnego ojca ma poślubić cieślę o imieniu Józef. Pewnej nocy przed dziewczyną staje anielski posłaniec, który ma jej coś ważnego do przekazania… W powieści pojawia się też m.in. wątek Zachariasza i Elżbiety oraz rządów Heroda Wielkiego.
No dobrze, powiecie. Ale skoro ta historia jest nam znana, to co nowego może wnieść książka, dlaczego warto ją przeczytać? Już odpowiadam. Otóż Angela Hunt pisząc swoje dzieło starała się dokładnie udokumentować wszystkie wątki. Wzbogaciła też powieść o bardzo ciekawy opis życia w Judei w I wieku. Podobała mi się np. scena oczyszczenia Marii w świątyni, rytuał dokonywany zazwyczaj czterdzieści dni po urodzeniu dziecka.
Warto także wspomnieć, że na końcu powieści zamieszczono krótki, ale ciekawy wywiad z Angelą Hunt oraz pytania, które warto zadać podczas prowadzenia kilkuosobowych dyskusji związanych z tą książką. Warto też obejrzeć film pt. „Narodzenie”, dzięki czemu można porównać, która wersja jest ciekawsza. Mnie chyba bardziej przypadła do gustu książka.
Angela Hunt postanowiła przybliżyć czytelnikom na całym świecie chwile związane z narodzeniem Jezusa Chrystusa. Czy robi to dobrze? Moim zdaniem raczej tak. Dlaczego tylko raczej tak? Dlatego, że pisząc książkę na podstawie scenariusza filmowego nie uniknęła pewnego schematyzmu. Oto bowiem budowa kolejnych rozdziałów przypomina układ zmieniających się scen filmu. Powoduje to, że książka w pewnym momencie staje się trochę nużąca.
Agnieszka Gromadzka