Jest takie stare powiedzenie, które mówi, że dzieci i ryby głosu nie mają. Wielu z nas zapewne przyznaje mu rację. Można by się jednak spierać, czy jest ono słuszne. Ryby mogą mieć swój język, wydawać dźwięki, których nie słyszymy ze względu na to, że częstotliwość ich „głosu” jest zbyt niska lub za wysoka dla ludzkiego narządu słuchu. Jeśli chodzi zaś o dzieci, to niejednokrotnie uważamy, że nie mają one nic istotnego do powiedzenia, dlatego też nie przyznajemy im prawa zabierania głosu w naszych rozmowach. Czy jednak mamy rację? Może czasem warto byłoby posłuchać tego, co one chcą nam powiedzieć?
Anna była miłym, rudowłosym dzieckiem, które postrzegało otaczający ją świat w zupełnie inny sposób niż pozostali mieszkańcy Londynu. Dla niej brudna, zaniedbana dzielnica East End była piękna. W każdej napotkanej osobie, nowo poznanej rzeczy, w obrazach, matematyce, słowem we wszystkim, Anna szukała i odnajdywała piękno.
Fynn poznał Annę pewnej listopadowej nocy 1935 roku na ulicy Londynu. Zabrał ją do siebie do domu i od tamtego czasu zamieszkała z nim, jego mamą i innymi domownikami. Każdego dnia Anna szukała piękna, a odnalezienie go świadczyło o wielkości i miłości Boga. Dzięki niej życie wszystkich stało się weselsze, piękniejsze.
Całą historię niedługiego życia Anny opowiedział Autor w książeczce Halo, Pan Bóg? Tu Anna… Opisał w niej codzienne poszukiwania i zachwyty dziewczynki. Wszystko, co dla niej stanowiło jakieś piękno, musiało być zapisane na kartkach i wsadzone do pudełka po butach. Po śmierci Anny oprócz wspomnień bliskich zostały po niej te właśnie notatki, jej myśli, spostrzeżenia.
Z tych zapisków na kartkach powstała mała książeczka zatytułowana Notatki Anny. Jest ona podzielona na kilka rozdziałów. W każdym z nich Autor starał się umieścić najbardziej charakterystyczne spostrzeżenia Anny na dany temat. Fynn umieścił także obok myśli Anny własne komentarze wyjaśniające pewne kwestie. Bez nich nie bylibyśmy w stanie zrozumieć tego, o czym mówiła dziewczynka.
Notatki Anny to bardzo ciekawa lektura. Pozwala spojrzeć na świat oczyma małej dziewczynki. Pozwala zobaczyć wszystko innym, pięknym. Zmusza do tego, żeby przestać narzekać na to, co się ma i zacząć za to dziękować.
Anna znała nieco inne zasady ortografii i interpunkcji, dlatego czytając niektóre fragmenty można mieć problemy ze zrozumieniem treści.
Uważam, że warto przeczytać tę książkę, dlatego zachęcam do tego bardzo serdecznie wszystkich Czytelników. Życzę przyjemnej lektury.
Katarzyna Dąbek